Z informacji „Parkietu” wynika, że zarządzany przez ZUS Fundusz Rezerwy Demograficznej osiągnął w zeszłym roku znacznie lepszy wynik niż otwarte fundusze emerytalne. Ale mimo wszystko zamknął rok z ujemną stopą zwrotu na poziomie 5,9 proc. Wyniki te nie są jeszcze zaudytowane.
[srodtytul]Wystarczyło nie kupować akcji[/srodtytul]
O tym, że FRD wychodzi na prowadzenie, informowaliśmy już na początku listopada. Jesienią jego trzyletnia stopa zwrotu wynosiła 18,3 proc., podczas gdy średnia ważona dla OFE 12,6 proc. Podana ostatnio przez KNF kolejna trzyletnia stopa zwrotu OFE była pierwszy raz w historii ujemna. Wyników FRD na koniec marca jeszcze nie znamy. Jaka była recepta na sukces FRD? Rozwadnianie portfela. – Od października 2007 r. nie kupowaliśmy akcji i ich udział w całości aktywów z poziomu 25,9 proc. spadł do 8,9 proc. na koniec 2008 r. – informuje ZUS.
Przedstawiciele PTE w zeszłym roku, gdy FRD podał lepszą od nich stopę zwrotu, mówili, że ma on mniejsze aktywa, łatwiejsze do zarządzania. Przy ponad 4,7 mld zł w FRD na koniec marca (i 4,4 mld na koniec 2008 r.) mniej więcej połowa OFE zarządza podobnymi lub wręcz mniejszymi kwotami. Dlatego wyników kolegów z ZUS komentować nie chcieli.
– FRD ma dużo obligacji i gdyby przez cały rok na obligacjach była taka hossa jak w ostatnim kwartale, mógłby nawet wyjść na plus – ocenia jeden z ekspertów. PTE przypominają też, że gdyby działały już subfundusze typu B, w których portfelach przeważać mają papiery dłużne, to klienci zbliżający się do emerytury mniej by stracili. Ponadto byłby to o wiele lepszy benchmark do porównywania wyników FRD niż obecne OFE. Eksperci zwracają też uwagę, że gdy powróci hossa, wyniki FRD będą znowu słabsze niż OFE (tak jak przez ostatnich pięć lat).