Mówimy to, co naprawdę myślimy. Większość banków mówi to, co mówią inni, albo to, co chcą usłyszeć ich klienci

Rozmowa z Larsem Christensen, założycielem i dyrektorem generalnym Saxo Banku, oferującego platformę foreksową, pozwalającą klientom inwestować na rynku walutowym

Publikacja: 20.04.2009 08:37

Mówimy to, co naprawdę myślimy. Większość banków mówi to, co mówią inni, albo to, co chcą usłyszeć ich klienci

Foto: Archiwum

[b]Saxo Bank oferuje na polskim rynku platformę foreksową, czyli narzędzie, dzięki któremu polscy inwestorzy mogą inwestować na rynku walutowym. Jakie, w Pana opinii, jest zainteresowanie polskich klientów platformami foreksowymi? Jak wielu klientów ma teraz Saxo Bank, a jak wielu cały rynek? Ilu jeszcze potencjalnych klientów jest „do wzięcia”?[/b]

W Polsce działamy bezpośrednio i poprzez partnerów, którzy wykorzystują naszą platformę pod swoją marką. Są to na przykład Dom Maklerski IDMSA czy TMS Brokers. Bezpośrednich klientów mamy niewielu, 300–400. Przez naszych partnerów obsługujemy 4–5 razy więcej osób. Oczywiście, w porównaniu z liczbą osób grających na giełdzie, to niewiele. Jednak rynek foreksowy nie tylko w Polsce, ale i w całym regionie jest wciąż czymś nowym. Wciąż wiele osób nie do końca wie, jak on działa i jak dużo można na nim zarobić. Myślę, że chociażby dlatego potencjał wzrostu liczby klientów – naszych i konkurencji – jest bardzo duży. W Polsce jest nawet większy niż u sąsiadów. Dodatkowo pozytywnie działa tu fakt, że sporo osób ma zaciągnięte kredyty walutowe. Dzięki temu więcej w społeczeństwie mówi się o walutach w ogóle.

[b]Jaki jest Państwa udział w polskim rynku?[/b]

Jeśli chodzi o klientów, nasz udział waha się w okolicach 3 proc. Jest to jednak szacunkowa wartość. Saxo Bank nie jest zarejestrowany w Polsce, stąd nie jest wykazywany w statystykach. Różnimy się od naszych konkurentów, bo nasza oferta skierowana jest do trochę innej grupy odbiorców. Żeby otworzyć konto na naszej platformie foreksowej, trzeba wpłacić depozyt o wartości co najmniej 10 tys. USD. U konkurentów często wystarczy 1 tys. dolarów.

[b]Jaki plan ma Saxo Bank na ten rok, jeżeli chodzi o rynek polski? Jaką liczbę klientów planują mieć Państwo na koniec 2009 r.? A ile klientów będzie miała cała branża w Polsce?[/b]

Trudno mi mówić o założeniach dla pojedynczego kraju, w którym działamy. W 2008 r. w skali globalnej udało nam się zwiększyć liczbę klientów o około 60 proc. Bieżący rok może być dla nas trudniejszy, dlatego liczę na wzrost rzędu 40–50 proc. Ale tak naprawdę nie wiadomo, jaka będzie kondycja gospodarek w dalszej części roku, dlatego niewykluczone, że i to okaże się planem bardzo optymistycznym.

[b]Czyli zakłada Pan, że obecny kryzys finansowy i gospodarczy może odbić się negatywnie na usługach foreksowych?[/b]

Niewątpliwie w czasie spadków giełdowych inwestorzy szukają alternatywnych klas aktywów. Taki trend oczywiście stwarza możliwości i dla branży foreksowej. Jednak nie można zapominać, że kryzys często zmniejsza pulę wolnych środków, które mogą być inwestowane. Dotyczy to szczególnie mniej zamożnych osób. Nasi klienci to przede wszystkim osoby zamożne. Dlatego nie spodziewamy się spadku liczby klientów – wręcz przeciwnie. Tyle że dynamika będzie mniejsza. Bessa z lat 2001–2002 zupełnie nie wpłynęła na nasz biznes. Zarówno wzrost liczby klientów, jak i wolumen obrotu były tak samo dynamiczne, jak w latach poprzednich. Jednak obecny kryzys jest dużo poważniejszy.

[b]A jaki jest Państwa udział w polskim rynku, jeśli chodzi o wolumen obrotu klientów detalicznych na platformach? [/b]

W skali całego świata ten udział wynosi 8–10 proc. W Polsce jest to nieco mniej, szacujemy, że 2–3 proc. Miesięcznej wartości transakcji naszych klientów nie możemy podać.

[b]Kto, w Państwa opinii, jest największym graczem na polskim rynku? Czy jest też Państwa największym konkurentem?[/b]

X-Trade Brokers. To jest nasz główny konkurent.

[b]Porozmawiajmy o Państwa prognozach rynkowych i gospodarczych. Zazwyczaj są one skrajnie optymistyczne lub skrajnie pesymistyczne. Dlaczego?[/b]

Po pierwsze, mówimy to, co naprawdę myślimy. Większość banków mówi to, co mówią inni, albo to, co chcą usłyszeć ich klienci. Po drugie, chcemy, żeby odbiorcy prognoz mogli pomyśleć, co będzie, jeśli taka nasza skrajna prognoza się spełni – żeby poniekąd byli przygotowani na gorszy czy lepszy scenariusz, niż ten odpowiadający rynkowemu konsensusowi.

[b]Czy Państwa skrajne prognozy nie są zagraniem „pod publiczkę”?[/b]

Nie, nie jest to zagranie marketingowe. Zgadzam się z tym, że odmienne od powszechnych prognozy przykuwają uwagę odbiorców. Ale nie przedstawialibyśmy takich scenariuszy, gdybyśmy w nie nie wierzyli. [b]Spodziewają się Państwo kolejnego dołka na giełdzie w Warszawie?[/b]

Trudno mi mówić o Warszawie, patrzymy przede wszystkim na amerykańską giełdę, bo w ślad za nią podążają pozostałe indeksy. Nasz najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że S&P 500 zejdzie jeszcze raz do poziomu 670 pkt i się od niego odbije. To byłby dobry znak mówiący, że najgorsze już za nami. Ale raczej skłaniamy się ku scenariuszowi, że S&P 500 przełamie to wsparcie i zejdzie do 500 pkt. Może się to stać jeszcze w tym półroczu.

[b]Zgadza się z Pan z opinią, że Polska ma się znacznie lepiej niż inne kraje z regionu?[/b]

Myślę, że w Polsce w tym roku zobaczymy lekki spadek PKB, podczas gdy inne kraje w regionie ucierpią w większym stopniu. To jest pomyślny znak dla Polski, bo będzie miała dobrą pozycję w walce o inwestycje zagraniczne.

[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy