Rynek z zaskoczeniem przyjął pierwsze konkrety na temat nowej emisji akcji PKO BP, jakie bank przedstawił w komunikacie wysłanym na giełdę późnym wieczorem w niedzielę. W reakcji na zapowiedź, że największy pożyczkodawca może wyemitować do 650 mln akcji (byłoby to niemal 40 proc. wszystkich akcji po dokapitalizowaniu), kurs spadł o 5,5 proc., do 25,2 zł. WIG20 stracił w poniedziałek 2 proc.
[srodtytul]Chodzi o 5 mld zł[/srodtytul]
Jerzy Pruski, prezes PKO BP, wyjaśnił, że zapowiedź wyemitowania tak dużej liczby akcji (biorąc pod uwagę wczorajszy kurs, oznaczałoby to, że bank chce więcej, niż podwoić fundusze własne) to tylko formalność.– Nie oznacza to w najmniejszym stopniu, że taka jest kwota docelowa. Robi się to tylko po to, by emisja została przeprowadzona w sposób płynny. To pewien bufor, który zwiększa bezpieczeństwo emisji – stwierdził Pruski na spotkaniu z dziennikarzami. Według niego, faktycznie zarząd chciałby pozyskać z rynku kwotę zbliżoną do 5 mld zł. Jak zapowiedział bank, na walnym zgromadzeniu, które odbędzie się 30 czerwca, ma być podjęta uchwała w sprawie emisji z prawem poboru.
[srodtytul]MSP zachowa kontrolę[/srodtytul]
O takiej konstrukcji mówiono już wcześniej. Ma ona umożliwić zachowanie przez Skarb Państwa, który obecnie posiada nieco ponad 51 proc. akcji, decydującego wpływu na bank.