O możliwości osiągnięcia przez bank dodatniego wyniku, który mógłby wynieść w tym roku 10 mld zł, mówili politycy Platformy Obywatelskiej z premierem Donaldem Tuskiem na czele. W ich opinii zysk NBP mógłby stać się poważną pozycją dochodów budżetu w przyszłym roku. Za takim rozwiązaniem opowiedział się również Jacek Rostowski, minister finansów.
– Nieprawdą jest, że NBP stosuje bardziej restrykcyjne zasady prowadzenia rachunkowości dotyczące tworzenia rezerw na pokrycie ryzyka kursowego, niż te stosowane przez Europejski Bank Centralny. Całkowicie bezpodstawny, a nawet oszczerczy jest zarzut pana ministra, że NBP stosuje wybiórczo zasady rachunkowości EBC – mówił Skrzypek.
Kontrowersje dotyczą różnic kursowych i wielkości specjalnej rezerwy na ryzyko kursowe, która zabezpiecza NBP przed stratą, jaka pojawia się w wyniku wzrostu kursu złotego wobec walut, w których lokowane są rezerwy dewizowe Polski. Bank centralny na rezerwę na ryzyko kursowe przeznacza przychody z tzw. zrealizowanych różnic kursowych, które powstają wówczas, gdy bank dokona transakcji na rynku. Tymczasem, według resortu finansów, wystarczającym zabezpieczeniem przed skutkami aprecjacji złotego byłyby tzw. różnice niezrealizowane.
Prezes NBP nie podał żadnych kwot dotyczących tegorocznego wyniku banku centralnego. Apelował jednocześnie o współpracę z rządem i resortem finansów.
Postawa szefa banku centralnego spotkała się z krytyką posłów PO. Zdaniem Stefana Niesiołowskiego, wicemarszałka Sejmu, Skrzypek jest „karnym funkcjonariuszem” opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości i dlatego szkodzi rządowi. – Zalecam prezesowi NBP studzenie emocji, współpracę z ministrem Jackiem Rostowskim i bardziej racjonalne podejście do oczekiwań Ministerstwa Finansów – powiedział Grzegorz Dolniak, wiceszef klubu PO. Andrzej Halicki zaś pytał o organizację NBP, m.in. o koszty osobowe, liczbę zatrudnionych w centrali i doradców w 2008 r.