Sprzedaż akcji warszawskiej giełdy miała być nie tylko flagowym projektem resortu skarbu, ale i „najważniejszą prywatyzacją od 1989 r.”. Tymczasem coraz więcej sygnałów wskazuje na to, że transakcja kolejny raz może się opóźnić.
[srodtytul]Bez awaryjnego planu[/srodtytul]
Podczas wczorajszego spotkania z inwestorami minister skarbu Aleksander Grad powiedział, że przedłużył do końca października czas na składanie przez inwestorów ofert wiążących na kupno akcji GPW, o co prosili oferenci. Pierwotnie termin upływał za tydzień. Co więcej, szef resortu zapowiedział, że w przypadku braku atrakcyjnych ofert proces prywatyzacji giełdy może zacząć się od nowa.
– Zobaczymy, co będzie w ofertach i jak przebiegną negocjacje. Jeśli oferty nas nie usatysfakcjonują, na siłę pewnych procesów nie będziemy kończyć. Myślę, że nie będzie planu awaryjnego. Jeśli nie uda się zakończyć z sukcesem tej prywatyzacji, przygotujemy się do nowego procesu prywatyzacyjnego – dodał.
Deklaracja szefa resortu skarbu wywołała żywe reakcje rynku. – Jestem przekonany, że te słowa oznaczają, że obecna strategia prywatyzacji warszawskiej giełdy będzie podlegała stałej ocenie, a dodatkowo w razie potrzeby będzie wskazana inna koncepcja i z tego się bardzo cieszę – mówi Ludwik Sobolewski, szef GPW. – Bo ważne jest, aby sprywatyzować giełdę z korzyścią dla całego rynku – dodaje.