Ubezpieczyciele z kraju mają gorzej niż zagraniczni?

Czy na polskim rynku działają ubezpieczyciele „równiejsi” od innych? Niektórzy twierdzą, że łatwiej mają oddziały i tzw. zakłady notyfikowane

Publikacja: 31.10.2009 14:45

Ubezpieczyciele z kraju mają gorzej niż zagraniczni?

Foto: GG Parkiet

Towarzystwa prowadzące działalność w formie oddziału lub na podstawie swobody świadczenia usług (tzw. notyfikowane) mają coraz większą przewagę nad tymi, które mają siedzibę w Polsce – takie głosy coraz częściej pojawiają się wśród prezesów ubezpieczycieli. Obecnie funkcjonują dwa oddziały towarzystw życiowych i 13 majątkowych. W połowie października ważną notyfikację miało 519 zakładów.

[srodtytul]Mniejsze opłaty[/srodtytul]

Co ułatwia działanie zakładom notyfikowanym i oddziałom? – Nie muszą uiszczać opłat na urząd nadzoru czy Polską Izbę Ubezpieczeń. To pozwala im oferować niższe ceny polis niż konkurentom – odpowiada prezes jednego z towarzystw życiowych.

Na PIU ubezpieczyciele muszą oddawać 0,026 proc. składki przypisanej brutto, a na nadzór 0,07 proc. To oznacza, że notyfikowany zakład, który zbiera 300 mln zł składki brutto rocznie, ma koszty o blisko 300 tys. zł mniejsze niż spółka zarejestrowana w kraju.– Opłaty do pewnego stopnia przekładają się na przewagę zakładów notyfikowanych. Ale ważniejsze są np. jakość usług i oferta produktowa – uważa Witold Janusz, szef polskiego oddziału Lloyd’s of London.

[srodtytul]I biurokracja też[/srodtytul]

Zakłady notyfikowane i oddziały nie muszą raportować co kwartał do KNF. – Oczywiście raportują do swoich spółek matek, a te z kolei do nadzorów w krajach, w których mają siedzibę, ale to jest o wiele mniej uciążliwe. Mam w tym zakresie doświadczenie, gdyż przez cztery lata miałem okazję raportować do nadzoru angielskiego jako szef Genworth Financial – mówi Adam H. Pustelnik, obecnie prezes towarzystw Signal Iduna Polska i Signal Iduna Życie.

Według Pustelnika jest olbrzymia różnica w podejściu do firm między nadzorami angielskim i polskim. – Regulator na Wyspach Brytyjskich traktuje ubezpieczycieli jak partnerów, z którymi chce wspólnie wypracować korzystne dla rynku rozwiązania, tymczasem nasz nadzór częściej ogranicza się do roli surowego kontrolera – twierdzi Pustelnik.– Rzetelny nadzór może być brany pod uwagę przez klientów przy wyborze ubezpieczyciela. To powinno zachęcać zakłady do dostrzegalnej formy obecności na polskim rynku – ripostuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

[srodtytul]Obraz rynku straci na ostrości[/srodtytul]

W związku z rosnącą rolą oddziałów i zakładów notyfikowanych za kilka lat niewiele firm może raportować do KNF i trudno będzie oszacować polski rynek ubezpieczeń – zwracają uwagę eksperci. Już raport KNF za 2007 r. nie uwzględniał około 2,2 proc. rynku. Przychody oddziałów i zakładów notyfikowanych rosną o 40–50 proc. rocznie. W 2008 r. mogły więc wynieść około 1,5 mld zł, a w tym mogą przekroczyć 2 mld zł. Publikację o zakładach notyfikowanych za 2008 r. KNF planuje dopiero na czerwiec 2010 r.

– Na forum unijnym sygnalizujemy problem zarówno z danymi, jak i istotnością oddziałów. Proponujemy, aby oddział przechodził pod nadzór w danym kraju i system gwarantowania, jeśli spełnia jedno z następujących kryteriów: uzyskuje znaczną wielkość lub udział w rynku, obsługuje klientów detalicznych, oferuje masowe produkty lub system gwarantowania w kraju macierzystym jest niewydolny – mówi Dajnowicz.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy