[link=http://blog.parkiet.com/kulik/2009/12/02/hello-world/]Andrzej Kulik w artykule „Zamknięty krąg”[/link] („Parkiet” z 2 grudnia) napisał: „Należy pamiętać o lekcji kryzysu z 2008 r., gdy firmy same postanowiły dodatkowo zarabiać przez sprzedaż ubezpieczeń (wystawiały bankom opcje)”. Z tej tezy wynika, że to producent mebli z Mazur wymyślił opcję egzotyczną drugiej generacji i nazwał ją dla ułatwienia Extendible TARN, żeby ją sprzedać jednemu z polskich banków, który następnie znalazł nabywcę w Londynie.
Tym bankiem był prawdopodobnie Merrill Lynch, ponieważ na jego właśnie wycenę powoływał się polski bank, żądając wniesienia depozytu po osłabieniu się złotego o 20 proc. Można też z tego zdania wnioskować, że to przetwórca runa leśnego, natchniony ekologią, wystawił na rzecz banku uhonorowanego wieloma nagrodami za działalność na rynku walutowych instrumentów pochodnych na świecie opcję egzotyczną swojsko brzmiącą: „Forward z dźwignią – Maksymalny profit”.
Dalej... To firma transportowa, z której siedziby roztacza się widok na nasze piękne góry, wystawiła na rzecz najaktywniejszego banku na świecie w zakresie wymiany walut opcję egzotyczną o słowiańsko brzmiącej nazwie FX Strip of Forwards – Target Profit Forward na kurs wymiany EUR/PLN. Kilka dni później, żeby jeszcze dodatkowo zarobić i jednocześnie podnieść poziom inżynierii finansowej wymagającej nie tylko znajomości metody Monte Carlo (w końcu niedaleko siedziby firmy 100 lat temu urodził się jej twórca Stanisław Ulam), ale także odpowiedniego zastosowania dekompozycji Cholesky’ego, ta sama firma wystawiła opcję egzotyczną, którą nazwała Transakcja Terminowa TPF Chooser Oparta na Zysku Celowym. Wypłata z opcji uzależniona była od zachowania złotego, euro i brytyjskiego funta. Z właściwą oceną tych innowacyjnych rozwiązań mają problemy nawet wykładowcy uczelni ekonomicznych, którzy wspierają banki w pozwach sądowych swoimi ekonomicznymi opiniami.
Wszystkie te opcje egzotyczne łączyło kilka charakterystycznych cech. Pierwszą z nich jest ta, że do ich wyceny nie ma prostych (podobnych do wzoru Blacka-Scholesa) wzorów analitycznych. Drugą charakterystyczną cechą jest otrzymywanie premii za wystawioną opcję w przyszłości.
Trzecią cechą jest to, że niełatwo znaleźć informacje dotyczące tych opcji w ogólnie dostępnej literaturze. W portalu internetowym poświęconym instrumentom pochodnym (www.wilmott.com) jeden z uczestników forum poucza młodego adepta inżynierii finansowej, że tego typu produkty łatwo sprzedaje się eksporterom, tylko trzeba uważać na dźwignię i ewentualnie zastosować tzw. cap (ograniczenie), żeby nie „wysadzić klienta w powietrze”. Z dostępnych źródeł wynika także, że podobne produkty oferowane były chińskim inwestorom w 2007 r. na rynku akcji. Jednak dotkliwe straty, jakie ponieśli niedoświadczeni chińscy inwestorzy, spowodowały, że na Wschodzie zwyczajową nazwą dla tego typu produktów stało się wyrażenie „I kill you later”.