Według niej pozwoli to funduszom odzyskać wiarygodność w oczach Polaków.
– Wyniki wszystkich są uśrednione, wszyscy biorą podobne opłaty. Może powinnam zwrócić się do Komisji Nadzoru Finansowego z pytaniem, czy nie ma zmowy kartelowej na rynku – powiedziała minister w trakcie spotkania na temat systemu emerytalnego w siedzibie Konfederacji Pracodawców Polskich.
Twierdziła, że dobrem nie jest pomyślność 14 instytucji, lecz bezpieczeństwo emerytur ponad 14 mln Polaków. Jej zdaniem fundusze emerytalne powinny same podjąć konkurencję i nie pobierać maksymalnych opłat. Dzięki temu więcej pieniędzy zostałoby do inwestowania, a tym samym przyszłe emerytury byłyby wyższe. Fedak zapowiedziała, że jeśli OFE nie zdecydują się na większą otwartość, wymusi ją zmianami w prawie.
Andrzej Sołdek, prezes PTE PZU, odpowiedział, że fundusze już dziś są jednymi z najbardziej transparentnych instytucji, poza spółkami giełdowymi. – Zarządy oraz osoby odpowiedzialne za inwestycje muszą składać oświadczenia majątkowe – dodał. Nadzór publikuje także, ile towarzystwa wypłaciły dywidend właścicielom. Wiesława Taranowska, wiceszefowa OPZZ, powiedziała, że jej związek jest za tym, co zrobiła Słowacja, czyli nacjonalizacją funduszy, albo za daniem obywatelowi wyboru, gdzie chce oszczędzać.
– Nie jestem przeciwnikiem funduszu, ale skoro są tak dobre, to dlaczego są obowiązkowe – wtórował jej OPZZ Robert Gwiazdowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha. W ubiegłym tygodniu Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH, była wiceminister pracy, powiedziała, że niewielu Słowaków, wbrew nadziejom rządu, skorzystało jednak z możliwości wycofania się z funduszu.