Po tym jak Ministerstwo Skarbu Państwa zapowiedziało, że będzie szukać inwestorów dla gdańskiego koncernu, libijski Tamoil i Kulczyk Investments, poprzez spółkę joint-venture, wyraziły zainteresowanie zakupem akcji Lotosu – powiedziała nam anonimowo osoba związana z resortem.
MSP może jednak woleć, aby pakiet akcji Lotosu trafił w zupełnie inne ręce. Pod uwagę brane są kontrolowane przez państwo koncerny Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz PKN Orlen. Resort miał już sondować taką możliwość.
[srodtytul]Naturalni inwestorzy[/srodtytul]
– Obserwujemy rynek – deklaruje pytany o to rzecznik prasowy MSP Maciej Wewiór. – Ci trzej inwestorzy automatycznie przychodzą na myśl, gdy mowa o sprzedaży akcji grupy Lotos – dodaje. Jednak jego zdaniem nic nie jest jeszcze przesądzone.
Przedstawiciele resortu mówili niedawno, że strategicznym inwestorem w grupie Lotos powinien zostać podmiot, który ma silną pozycję w dziedzinie wydobycia. Tamoil, który należy w 100 proc. do libijskich akcjonariuszy, z pewnością jej nie ma. Firma zajmuje się bowiem produkcją paliw i handlem nimi. Ma trzy rafinerie i blisko 3 tys. stacji benzynowych (głównie w Europie Zachodniej). Aktywa poszukiwawczo-wydobywcze ma jednak Kulczyk Investments (udziały w koncesjach w Brunei, Mauretanii i Syrii). Ten sam problem jak Tamoila dotyczy zresztą także ewentualnych polskich inwestorów. Orlen w ogóle nie wydobywa ropy, a wydobycie PGNiG jest jak na potrzeby surowcowe grupy Lotos śladowe (obecnie około 0,5 mln ton rocznie).