Podejście do ubezpieczeń komunikacyjnych klientów korporacyjnych jest efektem świadomej decyzji podjętej półtora roku temu – mówi Witold Jaworski, wiceprezes PZU. – Nie rezygnujemy jednak z tego rynku, chcemy tylko przywrócić rentowność przez bardziej konserwatywną politykę cenową – wyjaśnia.
[srodtytul]Na efekty trzeba czekać[/srodtytul]
Jeszcze przed dwoma laty największy ubezpieczyciel zbierał ponad połowę składki wydawanej przez korporacje na ochronę aut. Po trzech kwartałach 2009 r. udział spadł do 40 proc. Z naszych informacji wynika, że na koniec 2008 r. wynik techniczny PZU na tego rodzaju polisach OC i AC wyniósł minus 500 mln zł, przy składce na poziomie 1,5 mld zł. Przy czym największe straty przynosiła sprzedaż polis OC. PZU zebrało z tego tytułu 430 mln zł składki, przy wyniku technicznym -470 mln zł. Znacznie mniejsze straty wypracowywało na autocasco flot.
PZU nadal nie zarabia na OC korporacyjnych samochodów (straty przynosi też AC). Po trzech kwartałach 2009 r. miało w tej grupie 220 mln zł straty technicznej, czyli na podstawowej działalności (wobec -170 mln przed rokiem). – Decyzja o zmianie polityki cenowej OC przynosi efekty dopiero po dwóch latach, dodatkowo w 2009 r. rynek odczuł zwiększenie wypłat odszkodowań – wyjaśnia Jaworski. Zaznacza, że ubezpieczanie flot daje szybki efekt wzrostu składki. – A z naszych doświadczeń wynika, że pełen wynik po stronie szkód widać po 1,5–2 latach. Dlatego wiele flot, które przynosiły PZU straty, znajduje na rynku oferty niezapewniające według nas rentowności – podkreśla.
[srodtytul]Skorzysta na tym rynek[/srodtytul]