Zgodnie z ustawą o NBP członkowie zarządu są wybierani na sześcioletnią kadencję. W najbliższym czasie nie kończy się kadencja żadnej z osób zasiadających obecnie w ścisłym kierownictwie banku. Jeden z członków zarządu został powołany zaledwie kilka tygodni temu, więc ma przed sobą niemal sześć lat pracy.
To oznacza, że nowy prezes będzie współpracował z osobami wybranymi jeszcze przez Sławomira Skrzypka. W tym z dwoma wiceprezesami powołanymi w 2008 r. – Piotrem Wiesiołkiem, który obecnie pełni obowiązki szefa NBP, oraz Witoldem Kozińskim. Wśród członków zarządu są również takie osoby, jak Zdzisław Sokal, który współpracował ze Skrzypkiem jeszcze w PKO BP, czy Jakub Skiba, z którym były prezes NBP pracował w warszawskim ratuszu na początku obecnej dekady.
Może się okazać, że nowy prezes – przynajmniej na początku swojej kadencji – będzie w zarządzie w mniejszości. Szczególnie w takich sprawach, jak ubiegłoroczny zysk banku centralnego, gdzie – jak wiadomo – zarząd pod kierownictwem Skrzypka przyjął stanowisko krytyczne wobec uchwały RPP.
[srodtytul]Zgodnie z ustawą o NBP [/srodtytul]
zarząd składa się z prezesa oraz od sześciu do ośmiu członków. Obecnie w zarządzie jest siedem osób, co oznacza, że nowy szef banku będzie mógł wprowadzić do kierownictwa najwyżej jedną osobę.W podobnej sytuacji, jak przyszły prezes NBP, nieco ponad trzy lata temu był Sławomir Skrzypek. Jednak już w kilka miesięcy po jego przyjściu do banku osoby zatrudnione przez jego poprzednika – Leszka Balcerowicza, zaczęły „wykruszać” się z zarządu. To zaś dawało Skrzypkowi możliwość zapraszania do zarządu osób wybranych przez siebie.