Kiepskie zakończenie złego tygodnia

Czwartkowa panika na giełdzie nowojorskiej i dalszy ciąg problemów w strefie euro sprawiły, że wyprzedaż akcji i obligacji wcale się nie skończyła

Publikacja: 08.05.2010 06:00

Czwartkowa wyprzedaż na Wall Street determinowała zachowania inwestorów w piątek

Czwartkowa wyprzedaż na Wall Street determinowała zachowania inwestorów w piątek

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier dm Dariusz Majgier

WIG20, główny indeks warszawskiej giełdy, stracił w piątek kolejne 2,5 proc. Na koniec dnia wyniósł 2336,99 pkt. Spadek w tej skali zanotował już na otwarciu. W ciągu dnia sytuacja nieco się poprawiała. Na moment indeks przekroczył nawet 2385 pkt. Od kwietniowego szczytu główny indeks GPW stracił już ponad 10 proc.

[srodtytul]Panika na Wall Street...[/srodtytul]

Niepokój w pierwszej kolejności wywołał gwałtowny spadek notowań akcji za oceanem mający miejsce w czwartek, ponad godzinę przez zamknięciem sesji. Wprawdzie potem spadki zostały zmniejszone, ale obawy o nieprzewidywalne ruchy cen pozostały. Nerwowa atmosfera przeniosła się też na rynek surowców i walutowy.

Czwartkowa wyprzedaż na Wall Street determinowała zachowania inwestorów w piątek. Spadki zanotowały niemal wszystkie duże giełdy azjatyckie. Na otwarciu spadły też indeksy europejskie. W tej sytuacji nerwowo musiało być i na GPW. Z upływem czasu nastroje nieco poprawiły się. Na zamknięciu sesji nastąpiło jednak tąpnięcie, któremu towarzyszyły wysokie obroty.

[srodtytul]...i obawy o przyszłośćstrefy euro[/srodtytul]

Piątek był również kolejnym dniem, który stał pod znakiem obaw o sytuację w strefie euro. Kryzys finansów publicznych w krajach południa Europy może oznaczać straty przede wszystkim dla sektora finansowego. Dlatego problemy eurolandu ważą przede wszystkim na notowaniach banków.W mniejszym stopniu dotyczy to instytucji finansowych z Polski, których zaangażowanie za granicą jest niewielkie. Jednak indeks sektora bankowego stracił w piątek 3,06 proc., nieco więcej od WIG20.

Analitycy zwracali uwagę na wysokość obrotów podczas piątkowej sesji. Przekroczyły one 2,4 mld zł i należały do najwyższych w ostatnich miesiącach. To oznacza, że obok chętnych do sprzedawania akcji, znalazło się spore grono kupujących.

Zdaniem specjalistów, w najbliższym czasie nie ma jednak co liczyć na uspokojenie sytuacji. Według nich, problemów strefy euro nie da się rozwiązać szybko. Z drugiej strony – po znaczących wzrostach kursów w ostatnich kilkunastu miesiącach część analityków uważa, że dłuższa korekta i tak musiała nastąpić. Niezależnie od tego, co miałoby ją wywołać.

[srodtytul]Złoty pod presją[/srodtytul]

Emocje panowały nie tylko na rynku akcji. Złoty znalazł się na najniższym poziomie wobec euro od listopada 2009 r. Kurs zbliżał się do 4,25 zł za euro. Jednak pojawienie się informacji, że niemiecki parlament zgodził się na pomoc dla Grecji sprawiło, iż mieliśmy do czynienia z umocnieniem naszej waluty. Za euro po południu trzeba było zapłacić 4,16 zł. Dolar kosztował 3,29 zł. Wieczorem kurs euro wynosił już 4,13 zł, a dolara 3,26 zł.

Analitycy wskazują, że jeśli kryzys zadłużenia w strefie euro będzie się pogłębiał, to rynki naszego regionu nadal będą dotknięte negatywnymi konsekwencjami w postaci wycofywania się inwestorów zagranicznych. Część specjalistów spadki na warszawskiej giełdzie i deprecjację złotego w ostatnich dniach tłumaczyła tym, że zachodni gracze zamykali pozycje na najbardziej płynnych rynkach. W naszym regionie takim rynkiem jest właśnie Polska.

– Uważam, że wahania złotego są niekorzystne, ale można powiedzieć, że nie jest to trend długotrwały. Wszystkim organom odpowiedzialnym za politykę pieniężną zależy na stabilności złotego i z pewnością w tym kierunku będzie prowadzona polityka pieniężna” – mówiła Reuterowi Elżbieta Chojna-Duch, członek Rady Polityki Pieniężnej.

A Andrzej Bratkowski dopuszczał możliwość interwencji banku centralnego w obronie złotego (niedawno NBP starał się o osłabienie naszej waluty). Jednak jego zdaniem, mogłoby do nich dojść dopiero wtedy, gdyby problemy Grecji doprowadziły do spadku kursu w okolice 4,8 zł za euro. Nasza waluta była tak słaba tylko raz – na początku 2004 r., kiedy my sami mieliśmy problemy z finansami publicznymi.

[srodtytul]Wyższa rentowność obligacji[/srodtytul]

Złoty tracił nie tylko z powodu wyprzedaży na giełdzie. Zagraniczni inwestorzy pozbywali się również naszych obligacji skarbowych. Rentowność papierów dwuletnich utrzymywała się w piątek w okolicach 4,9 proc., choć jeszcze niewiele ponad tydzień temu wahała się wokół 4,5 proc. Z kolei dochodowość pięciolatek momentami przekraczała nawet 5,5 proc. W połowie kwietnia na krótko spadła poniżej 5 proc. Dla porównania, rentowność dwuletnich papierów rządu greckiego znów przekraczała w piątek 20 proc. W przypadku papierów hiszpańskich dochodowość utrzymuje się powyżej 3 proc.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy