– Ten spektakularny wzrost to efekt niskiej bazy sprzed roku. Rezultaty I kwartału były wówczas bardzo słabe – tłumaczy Dariusz Górski, analityk Wood & Co.
W minionym roku wyniki banków były obarczone potężnymi rezerwami na kredyty i rozliczeniami toksycznych opcji walutowych. W I kwartale tego roku banki też tworzyły odpisy na ryzyko kredytowe, ale znacznie mniejsze, a problem opcji walutowych wygasł.
– Wyniki banków giełdowych nie były w większości zaskoczeniem, a główne trendy były zgodne z oczekiwaniami – mówi Grzegorz Zawada, analityk RBS. – Nie dziwi niska dynamika wolumenów kredytowych, choć w niektórych instytucjach była nawet niższa niż oczekiwania samych zarządów – dodaje.
Portfel kredytowy (mowa o kredytach dla klientów, nie dla instytucji finansowych) prezentowanych banków skurczył się o 0,7 proc., do 585,9 mld zł. Wartość depozytów wzrosła o 7,5 proc., do 582,2 mld zł, co oznacza, że kredyty ludności i firm są nadal większe niż lokaty Polaków. Jeśli w tym porównaniu uwzględnimy również kredyty i depozyty instytucji finansowych, to te drugie okażą się wyższe.Analitycy patrzą na koszt ryzyka w bankach oraz jakość portfeli kredytowych. – Z wyjątkiem Getin Noble Banku koszt ryzyka był w sektorze stabilny lub się zmniejszał – mówi Górski.
Getin Noble Bank oraz PKO BP wspominały o nieznacznym pogorszeniu się jakości kredytów hipotecznych. – Pogorszenie jakości portfeli kredytowych postępuje i będzie trwało kolejne dwa kwartały, choć jego tempo znacznie zwolniło – uważa Zawada. – Dalsze zawirowania na rynkach walutowych, o ile spowodują dalsze i trwalsze osłabienie złotego, mogą ponowić pytanie, czy nie pogorszy się spłacalność walutowych kredytów hipotecznych, które jak dotąd cechowała lepsza jakość niż kredytów złotowych. Dla inwestorów może to stanowić dodatkowy czynnik ryzyka – dodaje specjalista RBS.