W nadchodzącym miesiącu biegły do spraw rachunkowości i finansów przedstawić ma Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, która prowadzi postępowanie, wnioski z badania ksiąg spółki, która zbankrutowała w czerwcu 2006 r. – Od wniosków biegłego zależy, czy prokurator zdecyduje się zmienić zarzuty – mówi Monika Lewandowska z prokuratury.
Śledztwo w sprawie WGI trwa już ponad cztery lata. Zaczęło się w kwietniu 2006 r. Wtedy Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (obecnie Komisja Nadzoru Finansowego) zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez osoby zarządzające spółkami z grupy WGI.
W lipcu trzem twórcom Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej postawiono zarzuty przewłaszczenia mienia znacznej wartości oraz ukrywania dokumentów. Poszkodowani domagają się, aby do listy dopisano zarzut oszustwa, związanego z fałszowaniem informacji o stanie rachunku inwestycyjnego, wysyłanej do klientów. Inne było bowiem rzeczywiste saldo u brokera, a o innym informował swoich klientów.
[link=http://www.parkiet.com/artykul/605468.html]Jeszcze w 2008 r. ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zapewniał „Parkiet”[/link], że biegły skończy analizę dokumentów i akt oskarżenia może trafić do sądu w ciągu dwóch lat. W międzyczasie okazało się, że zmienił się zarówno prokurator prowadzący sprawę, jak i biegły. Poszkodowani z coraz większym niepokojem patrzą na poczynania organów ścigania. W 2015 r. przedawniają się bowiem pierwsze zarzuty. Oprócz wyników badania biegłego, prokuratura czeka na pomoc prawną z Wielkiej Brytanii.