Spośród niewielkiego grona firm notowanych na GPW, które opublikowały prognozy wyników finansowych na ten rok, tylko nieliczne zmieniły w ostatnich dniach przedstawione szacunki. Prognozy są podtrzymywane, mimo że ich realizacja po pierwszym półroczu często jest dużo mniejsza niż 50 proc.
Giełdowi inwestorzy nie powinni oczekiwać, że prognozy zaczną podawać kolejne spółki. Zarządów nie skłania do tego nawet wiedza na temat wyników osiągniętych po ośmiu miesiącach przez ich firmy. Do wyjątków należy zarząd obuwniczego Wojasa, który tegoroczne prognozy finansowe podał w ostatnim dniu sierpnia, razem z publikacją wyników za I półrocze.
[srodtytul]Będą korekty[/srodtytul]
Spośród spółek, których prognozy w ostatnich dniach budzą najwięcej emocji, jest KGHM. Analitycy już od dłuższego czasu wskazują, że przedłożony przez zarząd budżet na 2010 r. zawiera szacunki i założenia niemające odzwierciedlenia w rzeczywistości. Na początku lutego firma szacowała, że tegoroczne przychody wyniosą 11,7 mld zł, a zysk netto – 2,9 mld zł. Wczoraj Reuters poinformował, powołując się na źródło zbliżone do spółki, że zarząd KGHM zaproponował radzie podwyżkę prognozy zysku o około 30 proc. To może oznaczać, że spółka chce wypracować około 3,77 mld zł czystego zarobku. O ile faktycznie wzrosną prognozy, prawdopodobnie dowiemy się w poniedziałek, kiedy to zaplanowano posiedzenie rady KGHM.
Wkrótce prognozy przypuszczalnie podniesie dystrybutor chemii gospodarczej, spółka Delko. Te, które podał zarząd, nie uwzględniały potencjalnych akwizycji. Tymczasem wczoraj spółka poinformowała o zakupie swojego konkurenta. – Będziemy konsolidować rezultaty Amy, co pozytywnie wpłynie na tegoroczne wyniki grupy, których szacunki podaliśmy w połowie tego roku – zapowiada Andrzej Worsztynowicz, prezes Delko.