Wczoraj „źródło zbliżone do Kancelarii Premiera” poinformowało PAP, że będzie to raczej 8 proc. PKB. – Głównymi powodami wyższego deficytu sektora niż pierwotnie zakładane 6,9 proc. są wydatki związane z powodzią, niższe niż prognozowano wpływy z CIT oraz wyższe niż zakładano zadłużanie się jednostek samorządu terytorialnego – tak tłumaczy agencji jej informator.
Ekonomiści spodziewali się, że niedobór sektora może sięgnąć 7,5 proc. – Kontrolowany przeciek z rządu ma na celu przygotowanie inwestorów na gorsze dane – oceniają analitycy. Pierwsze oficjalne dane na temat zobowiązań sektora poznamy w marcu 2011 r.
Poziom deficytu ma bezpośrednie przełożenie na skalę zadłużenia. Według projektu strategii zarządzania długiem na lata 2011–2014 (pierwszy tego typu dokument prezentujący horyzont czteroletni, wcześniejsze były trzyletnie) w najbliższych latach państwowy dług publiczny nie przekroczy poziomu 55 proc. PKB. Taki scenariusz wymagałby równoważenia dochodów i wydatków w kolejnej ustawie budżetowej. Co więcej, prognozy Ministerstwa Finansów są bardziej optymistyczne niż szacunki zawarte w niedawno publikowanym wieloletnim planie finansowym. Na ten rok MF oczekuje długu na poziomie 53,2 proc. PKB (wobec 54,7 proc. PKB w planie). W 2011 r. zobowiązania państwa sięgną 54,2 proc. PKB, rok później – 54,3 proc. PKB.
Ekonomiści przypominają, że rząd stara się rozmaitymi metodami zmniejszać wskaźnik (stosując m.in. swapy walutowe albo pozwalając na zadłużanie się agencji, których zobowiązania nie wchodzą do statystyk).Z poprzedniej strategii wynikało, że wzrost stóp procentowych o 1 pkt proc. powodował wzrost kosztów obsługi długu o około 2–3 mld zł.
[ramka][b]Unia spojrzy łagodniej, ale policzy tak samo[/b]