[b]Gdy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, spodziewał się pan, że ożywienie w inwestycjach funduszy private equity przyjdzie w drugiej połowie 2010 r. Na razie go nie widać... [/b]
Niestety, musiałem zweryfikować swoje przewidywania. Znaczące ożywienie opóźni się o rok. Podejrzewam, że fundusze więcej zaczną inwestować dopiero w 2011 r. A prawdziwy powrót koniunktury na tym rynku przypadnie na 2012 r.
[b]Dlaczego teraz fundusze nie kupują? Mówiło się, że tzw. luka cenowa, czyli różnica pomiędzy oczekiwaniami funduszy a właścicielami firm co do ich wycen, zmniejszyła się wystarczająco.[/b]
Jednak tegoroczne odbicie na giełdach przypomniało właścicielom firm o wycenach rzędu kilkunastokrotności EBITDA w niektórych branżach. Ich nadzieje, mimo kryzysu, nie umarły. Dla funduszy takie ceny – na które zgadzały się jeszcze przed kryzysem – są teraz dużo trudniejsze do przyjęcia. Dlatego sporo rozmów się toczy, ale nie udaje się dopinać transakcji.
[b]W funduszach private equity działających w naszym regionie jest jeszcze ok. 2–3 mld euro wolnych środków. Do tego dochodzą pieniądze z funduszy globalnych. Powinny być wydane w przyszłym roku. Może właściciele firm czekają ze sprzedażą, bo liczą, że presja zmusi fundusze do godzenia się na wyższe wyceny?[/b]