– Perspektywy dla akcji banków są dobre. W najbliższych sześciu miesiącach mogą one rosnąć nawet do 10 proc. powyżej rynku – przewiduje Piotr Palenik z ING Securities. Również według Marka Jurasia, szefa działu analiz Unicredit CAIB, jest jeszcze potencjał do wzrostu cen, jednak w perspektywie najbliższych dwóch kwartałów nie przekracza on 10 proc. – Oczekiwana znaczna poprawa wyników banków w kolejnych dwóch latach jest już w większości przypadków odzwierciedlona w cenach akcji – dodaje.
Od początku roku szybciej niż główny indeks giełdowy rosły akcje Banku Handlowego, PKO BP i Kredyt Banku. Notowania Pekao, BZ WBK, BRE i Millennium były zbliżone do zachowania rynku, wzrost cen akcji ING Bank Śląskiego był mniejszy niż wzrost WIG. Banki odpowiadają za ponad 36 proc. kapitalizacji GPW. W czasie korekty na giełdzie z reguły tracą mocniej, w okresie zwyżek są motorem ciągnącym rynek w górę. Tak jest teraz. W ostatniej fali wzrostowej spory udział miały walory PKO BP, drożejące ze względu na wysoką dywidendę.
Obecnie banki pod względem rynkowych wskaźników są jedną z droższych branż na giełdzie. Relacja ceny do zysku wynosi 22,3, a ceny do wartości księgowej 2,2. Do końca roku analitycy spodziewają się lekkiej poprawy wyników, co pozwoli obniżyć rynkowe wskaźniki do poziomu wieloletnich średnich (C/Z 18,5; C/WK 2,1).
Wyniki finansowe za drugi kwartał, z wyjątkiem Kredyt Banku, były zgodne z oczekiwaniami lub trochę lepsze od prognoz. Perspektywy na kolejne kwartały częściowo zależą od decyzji polityków.
– Wyniki za trzeci kwartał zapowiadają się dobrze, czwarty też nie powinien być zły, i to pomimo słabych wolumenów. Jest szansa na dalszą poprawę rezultatów w przyszłym roku, a jedynym znaczącym zagrożeniem są plany wprowadzenia podatku bankowego – zastrzega Piotr Palenik z ING Securities. Jego zdaniem, jeśli stanowiłby on nie więcej niż 5–10 proc. zysków, rynek powinien to przyjąć spokojnie, jeśli jednak okazałoby się, że te obciążenia będą wyższe, może to negatywnie wpłynąć na wyceny banków.