Wraz z rozwojem banku internetowego będziemy zwiększać liczbę produktów, pojawią się oczywiście kredyty – mówi Sander Pruijs, przewodniczący rady nadzorczej BGŻ.
Rabobank, który jest właścicielem ponad 59 proc. akcji BGŻ, ma podobne banki internetowe w Belgii, Irlandii, Australii, Nowej Zelandii. Nowy bank nie będzie się nazywał BGŻ Direct ani Rabobank Direct. – Stworzymy nową nazwę dla tego banku – wyjaśnia Pruijs. – Projekt internetowy wystartuje w drugiej połowie przyszłego roku. W internetowy bank inwestuje także austriacki Raiffeisen Bank, który najpewniej też ruszy w 2011 r.
Internetowy projekt to tylko jeden z elementów nowej strategii BGŻ. Pewne jest, że bank nie zrezygnuje z obsługi branż rolniczej i spożywczej. – To, co jest dla nas najważniejsze, to dalsze wykorzystanie doświadczenia BGŻ i Rabobanku w obsłudze firm z branży rolniczej. W Holandii, Australii, Stanach Zjednoczonych, wszędzie, gdzie działamy na świecie, ta branża jest dla nas najważniejsza. Chcielibyśmy, żeby z BGŻ było podobnie – zapewnia Sander Pruijs. – Dlatego też będziemy w Polsce rozwijać naszą sieć sprzedaży w rolniczych regionach, w miejscowościach, które mają od 10 do 50 tys. mieszkańców.
Różnimy się od banków, które koncentrują się na budowaniu sieci placówek w dużych miastach. Przedstawiciel Rabobanku twierdzi, że przejęcia w Polsce nie są celem samym w sobie, ponieważ dla Holendrów najważniejsza jest tożsamość BGŻ, która w trakcie fuzji mogłaby zostać unicestwiona.Rabo ma pakiet kontrolny akcji BGŻ, a także jest właścicielem Rabobanku Polska. Oba banki będą jednak działały oddzielnie.