– Na pierwszy rzut oka taka sytuacja powinna przedsiębiorców cieszyć. Mniejszym kosztem będą mogli dostać taką samą ochronę. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a w tym przypadku wielką niewiadomą jest?to, jak będzie przebiegać w przyszłości ewentualny proces likwidacji szkód – zauważa Dominika Kozakiewicz, dyrektor zarządzająca Marsh Polska.
Jak zwracają uwagę brokerzy, jeśli ubezpieczyciele będą masowo sprzedawać polisy z dużymi zniżkami, w przypadku gdy za rok czy dwa Polskę nawiedzą powodzie, firmy mogą szukać sposobów, by zmniejszyć odpowiedzialność za szkody.
Optymiści powiedzą, że to i tak lepsza sytuacja niż dotychczasowa, gdy na ochronę ubezpieczeniową większość firm nie mogła liczyć w ogóle. Ale spowolnienie gospodarcze, które poskutkowało obcinaniem wydatków na polisy majątkowe zarówno po stronie firm, jak i osób indywidualnych, wpłynęło na pogorszenie sprzedaży także w innych segmentach ubezpieczeń.
– Dodatkowo upadek części firm, a w konsekwencji brak odnowień wielu polis oznaczał utratę składek – mówi Izabela Król, kierowniczka ds. oceny ryzyka w AIG. Dodając do tego wyjątkowo łagodną pod względem szkodowym aurę w ostatnich kwartałach, firmom rośnie apetyt sprzedażowy.
Chęć ubezpieczycieli, by sprzedawać polisy majątkowe firmom, widać nawet na obszarach zagrożenia powodziowego, a także w branżach uznawanych dotychczas za „nieubezpieczalne", jak tartaki czy produkcja materiałów plastikowych. Zwiększa się nie tylko akceptowalność ryzyka, ale też spadają stawki za ochronę. Najczęściej zniżki sięgają kilkunastu procent, ale zdarzają się też ceny niższe nawet o 30 proc. w porównaniu z ofertą z poprzedniego okresu. Wartość rynku ubezpieczeń od szkód spowodowanych żywiołami oraz od innych szkód rzeczowych na koniec 2012 r. wynosiła 2730 mln zł.