Koncern Naftowy z CPN lub bez...
Polski Koncern Naftowy może wejść na giełdę po przyłączeniu CPN lub też tylko jako dawna Petrochemia Płock - minister skarbu ma obecnie dwie możliwości do wyboru. Zdaniem Michała Mierzwy z COK BH, debiut na giełdzie samej Petrochemii nie będzie miał większego znaczenia dla wyceny. - Takie rozwiązanie może obniżyć wartość spółki o ok. 10% - uważa Jacek Lichota z ING BSK Asset Management.Na wtorkowym posiedzeniu rządu zaakceptowany został wniosek ministra skarbu, który zaproponował, by jedną z możliwości prywatyzacji Koncernu było wprowadzenie go na giełdę samodzielnie. CPNa nie byłby inkorporowany do PKN, lecz włączony do jego grupy kapitałowej. Koncern odkupiłby akcje Centrali od Nafty Polskiej i Skarbu Państwa (łącznie ok. 80%). - Nie oznacza to, że Skarb Państwa rezygnuje z pierwszej wersji prywatyzacji, czyli przyłączenia CPN do Koncernu. Cały czas trwają starania, by inkorporację przeprowadzić. Powstała jednak alternatywa działania, która umożliwi zachowanie harmonogramu prywatyzacji sektora naftowego - powiedziała PARKIETOWI Beata Jarosz, rzecznik MSP. Zaznaczyła również, że nawet jeśli do inkorporacji CPN na razie nie dojdzie, to nie wyklucza się jej w przyszłości.- To jest dobry sposób na zastraszenie związkowców z CPN, powinien on przynieść skutek. Nowy projekt prywatyzacji oznacza, że pracownicy Centrali nie będą mogli sprzedać swoich akcji na giełdzie i mają znikome szanse, by w ogóle się ich pozbyć - zauważa Michał Mierzwa, doradca inwestycyjny z COK Banku Handlowego.Jego zdaniem, samodzielne wejście PKN na giełdę nie będzie miało większego znaczenia dla wyceny Koncernu. Przy wycenie będzie brany pod uwagę fakt, że CPN znajduje się w jego aktywach. - Możliwe nawet, że druga wersja prywatyzacji jest lepsza - dodaje M. Mierzwa. Ułatwia restrukturyzację Centrali, zachowuje przejrzystość wyników finansowych, umożliwia też w przyszłości sprzedaż przez PKN części akcji Centrali inwestorowi lub wprowadzenie jej na giełdę.Nieco innego zdania jest Jacek Lichota, który uważa, że niepewność, jaką spowoduje utrzymanie się konfliktu ze związkowcami, będzie kosztowała Skarb Państwa ok. 10% wartości Polskiego Koncernu Naftowego. - Nawet gdy CPN nie zostanie inkorporowany, nie oznacza to zakończenia nieporozumień. CPN będzie sprawiał Koncernowi kłopoty i jego restrukturyzacja będzie trudniejsza. Mogą pozostać dublujące się struktury (m.in. centra zarządzania), będzie też dwóch prezesów i nieprzyjaźnie nastawiona znacząca grupa akcjonariuszy - zaznacza Jacek Lichota.Elementy niepewności związane z PKN mogą nieco obniżyć jego wartość, lecz atuty tej firmy są niepodważalne: monopolistyczna pozycja, stabilna sytuacja rynku paliwowego, cenne aktywa (m.in. 19,25% akcji Polkomtela). Według ING BSK, Koncern wart jest co najmniej 8,5 mld zł, COK BH wycenia go na 8-10 mld zł.Wejście samego PKN na giełdę zmieniłoby nieco kształt oferty publicznej. Proponowana pula 30% akcji spółki będzie liczyła wówczas ok. 103 mln walorów, podczas gdy z akcjami CPN byłoby to 126 mln papierów. Mniej będzie też akcji pracowniczych, które wejdą do obrotu giełdowego: niecałe 50,5 mln zamiast 65,5 mln.
HALINA KOCHALSKA