Futures na WIG20 w centrum zainteresowania
Kontrakty terminowe na WIG20 biją na ostatnich sesjach rekordy popularności. Dzienneobroty, które wcześniej rzadko przekraczały poziom 1000 sztuk, oscylują obecnie w granicach 3000 sztuk. Przy uwzględnieniu wartości aktywu bazowego, na który opiewają te kontrakty,daje to dzienną wartość obrotów na poziomie 80 mln zł, czyli więcej niż wartość obrotuakcjami na fixingu.
Duża zmienność kursu WIG20 w ostatnich dniach jest główną przyczyną tak dużego zainteresowania tym instrumentem. Przy dziennej zmianie kursu kontraktów o 2,5% (33 punktów), przy właściwym rozpoznaniu dołka i szczytu, inwestorzy mają szansę na zarobek (lub stratę) 12% (uwzględniając prowizje).- Kontrakty terminowe na WIG20 są w zasadzie jedynym płynnym instrumentem na polskim rynku, na którym można grać na krótko. Inwestorzy zauważyli, że przy dużych lewarach inwestowanie w futures może przynieść o wiele większe zyski niż w przypadku gry na akcjach - powiedział PARKIETOWI Marcin Rupiński z DM BOŚ. Według niego, duża część inwestorów preferuje wykorzystywanie futures do gry na krótko, jednak w przypadku wzrostów wolą mieć w swoim portfelu akcje niż długie pozycje na kontraktach na WIG20.GPW nie publikuje danych dotyczących średniej wielkości zlecenia na rynku futures. Z pewnością nie są to jednak duzi inwestorzy instytucjonalni. - Największy udział w obrotach kontraktami terminowymi na WIG20 mają klienci indywidualni o trochę bardziej zasobnych portfelach. Swój udział w tym rynku mają również instytucje, które zawodowo zajmują się zarządzaniem aktywami - powiedział PARKIETOWI Tomasz Adamski, prezes CDM Pekao SA.Zdaniem Ireneusz Łazora, dyrektora działu notowań GPW, w najbliższym czasie nie powinno dojść do zmniejszenia dynamiki wzrostu zainteresowania rynkiem pochodnych, dla których instrumentem bazowym są akcje notowane na GPW.Wczoraj w obrocie na GPW pojawiły się warranty na WIG20. BRE Bank, ich wystawca, sprzedał 2248 warrantów put i 1205 warrantów call. - Wzrost zainteresowania warrantami na WIG20 to kwestia czasu - sądzi M. Rupiński. Papiery te, mimo dość wysokich cen zaproponowanych przez BRE, mają szansę stać się kolejnym instrumentem pochodnym na polskim rynku, który osiągnie popularność wśród inwestorów.
ADAM ŁAGANOWSKI