Co lepsze aktywa

Zakończyliśmy prace nad kolejnym "Almanachem Spółek Giełdowych". Materiały są już w drukarni i nic nie da się zmienić. Mimo to, dawno po zamknięciu numeru, przychodzą spóźnione poprawki.Szczególnie ciekawe sprostowanie nadesłała spółka Ocean Company. W "almanachu" poinformowaliśmy, że pani Elżbieta Miechowicz, prywatnie siostra prezesa Wiesława Malinowskiego, posiada 790 tys. akcji. Oto, jakie poprawki przesłała spółka: "E. Miechowicz przekazywała informacje, że posiada 790.000 akcji przed emisją serii C. Po niej (jeżeli objęła) powinna mieć około 1.000.000 do 1.100.000 akcji (w tym 120.000 uprzywilejowanych co do głosu)."Zastanawialiśmy się, jak tę bardzo precyzyjną poprawkę skwantyfikować i wprowadzić do redakcyjnej bazy danych. Niestety, program nie zrozumiał zapisu: "jeżeli objęła to posiada około" i z poprawki zrezygnowaliśmy. Teraz czekam, aż podobne informacje zostaną przedstawione w przyszłym raporcie rocznym spółki.Logika felietonu nakazywałaby przeskoczenie ze spółki Ocean Company na inwestycje jego prezesa w akcje Sokołowa, na podejrzenie o manipulowanie ceną akcji w notowaniach ciągłych oraz na bliskie jego odwołanie z rady nadzorczej Sokołowa. Mógłbym również zauważyć, że rada najprawdopodobniej ponownie zostanie obsadzona przez ludzi z BIG-BG oraz (najprawdopodobniej) przedstawicieli Farm Foodu i szwedzkich farmerów.Przy okazji BIG-BG, dodałbym jeszcze dygresję o sprzedaży akcji Polisy na giełdzie. Spekulanci próbowali windować kurs akcji. Liczyli na łatwe wyciągnięcie ceny związane z niską płynnością. Bank tylko na to czekał - i w odpowiednim momencie sprzedał część akcji. Lepiej odzyskać choć trochę niż nic.Tytuł felietonu sugeruje jednak zupełnie inną tematykę. W środę odbyła się konferencja prasowa spółki Agros Holding. Stał się cud - spółka zaczęła się nagle interesować swoją opinią w mediach. Przeciwnik był słaby, gdyż "Gazeta Polska" nie ma rozbudowanego działu giełdowego i popełniła w swoim tekście o spółce wiele błędów merytorycznych. Te były łatwe do wychwycenia i pozwoliły odeprzeć atak.A opinia o spółce jest zła. Pod koniec 1995 roku WZA przyjęło program restrukturyzacji (pamiętam obszerne dokumenty na ten temat), ale restrukturyzacja nie nastąpiła. Plan restrukturyzacji i korzystne prognozy przygotowane były przed publiczną emisją akcji serii D, przeprowadzoną na początku 1997 roku. Pod emisję przygotowano niezłą prognozę, ale nie udało się jej zrealizować. Następnej również. Sama emisja była bardzo dobrze przygotowana i cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem inwestorów.Później nastąpiła "powtórka z rozrywki": pojawiły się nieplanowane koszty i okazało się, że zyski grupy miały głównie papierowy charakter - przychody finansowe oraz rozliczanie rezerwy kapitałowej z konsolidacji. Cena akcji znacznie spadła (Agros był liderem spadków). Inwestorzy nie mogli nawet poznać siły swoich pieniędzy, gdyż struktura akcjonariatu z kontrolnym pakietem akcji w posiadaniu spółki TIGA (władze Agrosu) nie pozwoliła im na żadne zmiany we władzach firmy.Nie pozwoliła im również na uczestniczenie w zmianie głównego inwestora. TIGA wniosła akcje aportem do trzech zarejestrowanych w Luksemburgu spółek. Te spółki kupił inwestor branżowy - francuski koncern Pernod Ricard. Wykpiono polskie przepisy podatkowe i ustawę o publicznym obrocie. Dzięki tej operacji TIGA - klasyczna nomenklaturowa spółka, która uwłaszczyła się na początku przemian gospodarczych w Polsce - zamknęła pozycję i uzyskała za posiadane akcje około 50 mln dolarów. Ulokowanych w rajach podatkowych.A pozostali inwestorzy? Mogą teraz czekać na to, jaką strategię przyjmie nowy inwestor. Na ostatniej konferencji prasowej Włodzimierz Kłoda, wiceprezes Agrosu, poproszony przez dziennikarzy PARKIETU o komentarz do opisanej transakcji, powiedział: "inwestorzy mogli nie kupować naszych akcji". Przykro, że nie był taki szczery przed emisją akcji serii D.

Artur Sierant