Z Januszem Filipiakiem, prezesem ComArchu, rozmawia Tomasz Muchalski
ComArch znacznie poprawił wyniki finansowe w 1999 r. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Zaowocowało to korektą prognoz w górę. Jaką dynamikę wyników przewidują Państwo w 2000 r.?Staramy się bardzo ostrożnie prognozować. Sytuacja w branży, w której działamy, jest trudna do przewidzenia. Nie jest to handel towarem masowym. W przypadku informatyki spółki zawierają z reguły duże kontrakty. W naszym przypadku jest to minimum 100 tys. USD. Dlatego podaliśmy ostrożną prognozę. Przewiduje ona wzrost zysku o 40% w skali roku. Prognoza zazwyczaj bazuje na części stabilnej naszej działalności, czyli właśnie na kontraktach rzędu 100 tys. USD. Natomiast w ciągu roku zdarzają się przetargi o wartości 1 mln USD i my często te przetargi wygrywamy. Biorąc pod uwagę krótką historię ComArchu i charakterystykę rynku, wolimy w planach nie uwzględniać potencjalnych możliwości wygrywania dużych kontraktów. Jeśli uda nam się zdobyć takie zamówienie i wiemy, że jesteśmy w stanie je zrealizować, wówczas prognozę podwyższamy. Podobną strategię przyjęliśmy na 2000 r. Jeżeli dzisiaj mamy coś obiecać inwestorom, to - powtarzam - ostrożną prognozą będzie 40-procentowy wzrost zysku w 2000 r. Natomiast plany na ten rok, które przewidują zysk netto w wysokości 14 mln zł, będą zrealizowane. Nie są niczym zagrożone. Istnieje możliwość, że prognoza zostanie podwyższona.Jakie są plany ComArchu, jeśli chodzi o Internet? Niedawno wraz z RMF FM uruchomili Państwo spółkę InternetFM. Podobno nie obyło się bez kłopotów.Chcieliśmy bardzo szybko wejść na rynek. Spółka powstała w sierpniu, a już w październiku uruchomiliśmy pocztę elektroniczną. Po pierwszym dniu poczta przestała działać. Trwało to tylko dwa dni. W tej chwili jest już wszystko w porządku. Nie ma żadnego strukturalnego kłopotu. Z własnym portalem internetowym chcemy wejść na rynek na przełomie grudnia i stycznia. Spółka--matka - ComArch - ma własną strategię wobec Internetu, a InternetFM własną. InternetFM będzie typowym portalem. To usługodawca, który będzie bardziej związany z mediami niż z informatyką. Sukcesu InternetFM nie upatrujemy w tym, że wyposażymy go w dobre narzędzia informatyczne, tylko w tym, że firma będzie w stanie stworzyć ciekawą treść cyfrową. W odróżnieniu od innych portali chcemy zamieszczać w nim informacje z pierwszej ręki. Osiągniemy to poprzez współpracę z lokalnymi dziennikarzami RMF FM. Chciałbym podkreślić, że będzie to spółka medialna, która sama dostarcza informacje, a nie skanuje je czy przepisuje. Z kolei ComArch nadal będzie integratorem Internetu dla korporacji. Duże firmy chcą zazwyczaj mieć własne sklepy internetowe i ComArch zachowa rolę integratora tych usług. Będziemy również wytwarzać produkty dla operatorów Internetu. Oczywiście, nie oznacza to, że jeśli my wyprodukujemy coś ciekawego, to automatycznie dostanie ten produkt InternetFM, aby osiągnąć przewagę nad konkurencją. Ich sukces ma polegać na wyprodukowaniu dobrej treści, a nasz na produkcji dobrego softwaru służącego do prowadzenia działalności internetowej. Wyraźnie rozdzielamy działalność obu firm. Kolejnym przyszłościowym zamierzeniem jest serwis aplikacji. ComArch jako wytwórca systemu finansowo-księgowego EGERIA ma możliwość utworzenia internetowego biura rozrachunkowego. Chodzi o księgowanie sieciowe. Mała firma, zamiast kupować program finansowo-księgowy, będzie mogła księgować dane na serwerze przez Internet. Gdzie zostanie ulokowana w naszej strukturze tego typu działalność, jeszcze nie wiadomo. Może to być ComArch, InternetFM lub inna firma, którą powołamy przy współpracy z kimś z zewnątrz.Czy nie obawiacie się konkurencji? Na rynku mają szanse przetrwać 2-3 portale internetowe. Oznacza to, że ComArch staje do walki z takimi potentatami, jak Onet, Wirtualna Polska czy dopiero powstający, ale uważany przez wielu za "czarnego konia" TPInternet.W odróżnieniu od ComArchu, InternetFM najprawdopodobniej będzie podlegał ruchom kaowym albo aliansom strategicznym. Tak jak dziś stanowczo wykluczam pozyskanie inwestora strategicznego dla ComArchu, tak w przypadku InternetFM, jeśli trafi się jakiś dobry partner dla portalu, będziemy ofertę bardzo poważnie rozpatrywać. W tej chwili prowadzimy wiele rozmów w tej sprawie. Nie będę jednak zdradzał, z kim. Modelem idealnym dla portalu internetowego jest pozyskanie trzech udziałowców: operatora telekomunikacyjnego, firmy informatycznej i firmy medialnej. Akcjonariuszami InternetFM są na razie spółka informatyczna i koncern medialny. Naturalne jest zatem połączenie sił z operatorem telekomunikacyjnym. I tego typu konglomeraty powinny na krajowym rynku powstawać.W najbliższym czasie ComArch zaoferuje do objęcia 500 tys. nowych akcji. Spółka chce zebrać z rynku 50 mln zł. Na co zostaną przeznaczone te pieniądze?Gdy przeprowadzaliśmy emisję akcji w styczniu br., wydawało nam się, że następna oferta nie będzie konieczna co najmniej przez dwa lata. Jednak dynamika wzrostu rynku i spółki jest tak duża, że kolejne środki są nam niezbędne. Przykładem może być InternetFM. W styczniu tego roku nie byliśmy świadomi, że będziemy się w stanie dogadać z RMF FM. Takich szans biznesowych powstaje coraz więcej. ComArch jest de facto firmą produkcyjną. Żeby produkować, musimy mieć budynki. Nie możemy działać w wynajmowanych pomieszczeniach. Dlatego inwestujemy w nieruchomości. Oczywiście, mogliśmy posiłkować się kredytem, ale obciążyłoby to rozwój. Nie mamy powodu, żeby nie brać kapitału z rynku, zwłaszcza że instytucje finansowe same do nas przychodzą. Jesteśmy wręcz pod presją zagranicznych inwestorów finansowych i nie mamy powodu, żeby nie dopuszczać do akcjonariatu nowych podmiotów. Jedynej rzeczy, której moglibyśmy się obawiać, jest wrogie przejęcie przez inwestora branżowego. Jednak przy tej strukturze akcjonariatu jest to niemożliwe. Skoro jest tylu zainteresowanych naszą spółką, zamierzamy przeprowadzić emisję z ceną emisyjną nie niższą niż 100 zł. Dlatego przewidujemy, że oferta przyniesie wpływy nie mniejsze niż 50 mln zł.Czy ComArch zamierza brać udział w konsolidacji branży informatycznej?Prowadzimy takie rozmowy. Niektóre firmy przychodzą do nas same z takimi propozycjami. Interesują nas tylko mniejsze firmy, które pasują do koncepcji rozwoju ComArchu. Raczej będą to alianse kapitałowe i produktowe. Wyraźnie chcę zaznaczyć, że nowa emisja nie jest organizowana "pod" inwestycje kapitałowe.W ostatnim czasie ComArch wyszedł z ofertą na rynki Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Czym była spowodowana ta decyzja?Dostrzegam szanse rozwoju na krajowym rynku jeszcze przez dwa lata. Później firma przestanie się rozwijać, a to dla spółki informatycznej oznacza brak przyszłości. Drugą sprawą jest postępująca globalizacja działalności. Nie możemy pozostać firmą lokalną. Teraz rentowność na rynku krajowym jest wyższa niż na zagranicznym. Ale za trzy lata będzie na odwrót. Dlatego już dzisiaj musimy otwierać tam oddziały, szkolić się, poznawać kulturę i sposób robienia interesów. Niezbędna jest budowa infrastruktury i zdobywanie doświadczeń, żeby za trzy lata być na rynkach zachodnich już mocno osadzonym. Nie spodziewam się, aby w przyszłym roku przychody z działalności za granicą przekroczyły 3% sprzedaży ogółem. Chyba że zdobędziemy jakiś duży kontrakt.Bank Światowy będzie finansował informatyzację szpitali. Jaką rolę w tym przedsięwzięciu będzie odgrywał ComArch?Jesteśmy jedną z firm, które wybrał Bank Światowy do informatyzacji tzw. części białej szpitali. Kontrakty będą duże, lecz nie budzą emocji, ponieważ projekt jest podzielony na kilka części. W pierwszym etapie przetargu zostało wyłonionych sześć firm, które otrzymały homologację wraz z homologacją oprogramowania. Są to: ComArch, Optimus, ComputerLand, Apexim, Comp Rzeszów i Siemens. Niedługo odbędzie się druga część przetargu i okaże się, które firmy będą wykonywały prace w poszczególnych szpitalach. W 2000 r. systemy zostaną zainstalowane w 500 szpitalach. Informatyzacja szpitali umożliwi m.in. uzyskanie takich informacji o pacjentach, jak: data przyjęcia, przebieg leczenia czy przeprowadzone zabiegi. Będzie to pierwszy etap, który umożliwi w przyszłości kasom chorych śledzenie kosztów leczenia czy porównywanie efektywności szpitali.Dziękuję za rozmowę.
.