Wątpliwa "trzecia droga" rozwoju niemieckiego banku

Commerzbank ostatecznie przegrał walkę o fuzję dwóch polskich banków- BH i BRE. Inwestorzy we Frankfurcie szybko podnieśli kurs jego akcji.

Mówi się, że ten czwarty co do wielkości niemiecki bank jest narażony na wrogie przejęcie. Pogłoski na ten temat zostały wsparte raportami analityków bankowych z holenderskiego ABN Amro i francuskiego Credit Lyonnais, którzy podnieśli rekomendacje dla papierów Commerzbanku z "trzymaj" na "kupuj".Zdaniem Dietera Heina, analityka bankowego z Credit Lyonnais Securities, przyczyny są proste. - Po pierwsze sukces Vodafone AirTouch w walce o zdobycie kontroli nad Mannesmannem pokazał, że wrogie przejęcia w Niemczech mogą zakończyć się powodzeniem. A po drugie Commerzbank jest za mały, by stać się graczem na skalę eurolandu, ale też za duży, by być jedynie bankiem niszowym czy regionalnym - powiedział Hein gazecie "Financial Times".Wprowadzenie euro zmusza europejskie banki do konkurowania o większe udziały w nowym jednolitym rynku. Dotychczas żaden z nich nie utworzył rozwiniętej sieci obejmującej cały region. Zdaniem analityków, czołowe banki właśnie teraz muszą zdecydować, czy chcą odgrywać paneuropejską rolę, czy też zostać regionalnymi instytucjami. Aby stać się graczem na skalę regionu, muszą zdobyć udziały w rynkach wielu krajów, a do tego potrzebna jest odpowiednia masa krytyczna lub pieniądze przeznaczone na wrogie przejęcia. Commerzbank wydaje się nie mieć ani tego, ani tego.Kapitalizacja rynkowa Commerzbanku wynosi 18,5 mld euro, podczas gdy Dresdner Bank ma 27,1 mld euro kapitalizacji, a Deutsche Bank 52,53 mld euro. Natomiast zasoby pieniężne Commerzbanku zostały poważnie uszczuplone na początku lat 80. w wyniku całej serii złych decyzji kredytowych. Bank musiał utworzyć znaczne rezerwy, by ratować bilans.W rezultacie Commerzbank nie ma "ukrytych" rezerw strategicznych na prowadzenie polityki agresywnego rozwoju. Zdaniem jednego z londyńskich analityków, jest to główna przyczyna decyzji Commerzbanku o przyjęciu strategii "trzeciej drogi", polegającej na utworzeniu własnej bankowości inwestycyjnej i utkaniu pajęczyny partnerskich porozumień z innymi europejskimi bankami.Wielu analityków szybko poddało krytyce plany Commerzbanku tworzenia od zera bankowości inwestycyjnej. Wstępne wyniki opublikowane na początku lutego pokazały, że zwiększające się koszty operacyjne w ubiegłym roku nadal hamowały wzrost zysku. Szacują, że stosunek kosztów do przychodów sięga w tym niemieckim banku 73%, a więc jest wysoki, według standardów europejskiej bankowości.Wątpliwości wywołuje też sieć partnerskich porozumień Commerzbanku i umów o współpracy z takimi bankami, jak francuski Credit Lyonnais, hiszpański BSCH, włoski BCI czy austriacki Erste. Wprawdzie nie ma nic złego w takiej "rodzinnej" strategii, ale trudno jest ustalić, czy tego rodzaju partnerstwo przyczynia się znacząco do poprawy bilansu któregokolwiek z partnerów.

J.B.