Minął rok od momentu, gdy na łamach Parkietu zaprezentowałem scenariusz wzrostu WIG do 30 000 pkt. Modna obecnie retoryka kryzysu walutowego czy też krachu na Wall Street zupełnie nie odpowiadatechnicznej sytuacji polskiego rynku kapitałowego, który już niebawem powinien ponownie rozpocząć marsz w górę. I choć będzie, ostatni oddech hossy, wiele wskazuje, iż zadowoli on wszystkich malkontentów.

Zgodnie z zaprezentowanym przed rokiem (Parkiet nr 88 z 8--10.05.1999 r.) oznaczeniem fal, WIG znajduje się obecnie w trzeciej fali stopnia cyklu III, której początek można ustalić na 28.03.95. Po przebyciu dwóch pierwszych fal stopnia podstawowego rynek realizuje obecnie trzecią falę 3, której początek należy wiązać z datą 10.09.98 oraz poziomem indeksu 10 473,9 pkt. Poniżej przedstawiam szczegółowe oznaczenie fal stopnia średniego w ramach trzeciej fali stopnia podstawowego 3 wraz z opisem ciekawych zależności, które pozwoliły określić zakres czasowy oraz punktowy poszczególnych fal.Fala (1) 10 473,9 (10.09.98) ?? 17 645,9 pkt. (12.07.99)Pierwsza fala impulsu stopnia średniego (1) rodziła się w atmosferze dużej niepewności i sporych obaw. Dramatyczne spadki z okresu kryzysu azjatyckiego, potem rosyjskiego oraz powodzi w Polsce pozostawały jeszcze świeżo w pamięci inwestorów. Korekcyjna fala druga 2 (18.02.97-10.09.98) stopnia podstawowego trwała 598 dni, tj. 86,3% (~85,4%) okresu poprzedzającej ją fali pierwszej 1 (28.03.95?18.02.97). Zniesienie stanowiło natomiast 63,3% (~61,8%) zasięgu fali pierwszej 1. Nic zatem dziwnego, że wielu inwestorów uznało wzrosty pod koniec 1998 r. za doskonałą okazję do zamknięcia pozycji, zanim bessa powróci na dobre. Potwierdzają to tygodniowe obroty, które w pierwszym kwartale 1999 r. zbliżyły się do rekordu wszech czasów. Stało się tak zgodnie z teorią, która mówi, iż podczas pierwszej fali inwestorzy w końcu doczekali się zwyżki, która pozwala im się wyprzedać, zanim rynek ponownie powróci do spadkowego trendu.A zatem pierwsza fala stopnia średniego (1) rodziła się w bólach. Po dynamicznej pierwszej fali impulsu (stopnia mniejszego) w październiku 1998 r. przyszła równie dynamiczna korekta w postaci zygzaka, która zniosła 61,5% (~61,8%) wzrostów. Równie dynamiczna fala trzecia, która formowała szczyt w połowie stycznia 1999 r., poprzedziła, zgodnie z zasadą zmienności, korektę złożoną w postaci trójkąta symetrycznego (a-b-c-d-e). Zgodnie z teorią trójkąty niemal zawsze poprzedzają ostatnie fale impulsu. Tak się zresztą stało, ale czy można było też przewidzieć zasięg ostatniej fali impulsu?Po pierwsze, z uwagi na zbliżoną długość pierwszych dwóch fal impulsu 1 i 3, można było oczekiwać, iż trzecia będzie wydłużona. Z drugiej strony rozsądek podpowiadał, że wzrosty nie osiągną poziomu 18 000 pkt., czyli obszaru bardzo silnego oporu, który skutecznie powstrzymywał wzrosty od 1997 r. W celu oszacowania zasięgu ruchu należało się posłużyć złotym podziałem. Bardzo często zdarza się, iż koniec którejś z podfal dzieli cały impuls w złotym stosunku. R.R. Prechter zauważył, że najczęściej dotyczy to fali czwartej. Z moich obserwacji wynika, że równie dobrze mogą to być pozostałe fale. Jeśli teraz rozważymy wszystkie możliwe przypadki i odrzucimy wyniki, które nie spełniają warunków brzegowych, tj. wydłużenie fali piątej oraz poziom docelowy poniżej 18 000 pkt., to otrzymamy dwie możliwości: 17 663 pkt. albo 17 327 pkt. Istotnie indeks ustanowił maksimum w pobliżu tego pierwszego poziomu (17 645 pkt.), a w przeddzień jego wartość wynosiła w przybliżeniu tyle, ile wyniósł drugi docelowy poziom (17 345 pkt.).Bardzo ciekawe relacje można zauważyć również na skali czasu. Cały ruch trwał 276 dni, a koniec fali czwartej, przypadający 166. dnia, jest bliski punktowi złotego podziału, który wypada w niedzielę cztery dni później. Jeszcze bardziej precyzyjny podział dostrzeżemy, kiedy skoncentrujemy się na trzech falach impulsu. Trwały one łącznie 178 dni, a wydłużona fala piąta (110 dni) dzieli je dokładnie w złotym stosunku. Na zakończenie warto jeszcze zauważyć, że wszystkie długości fal stopnia mniejszego wyrażone w godzinach były bardzo zbliżone do liczb Fibonacciego. Odchylenia wynosiły od 0 do 8%.Fala (2) 17 645,9 (12.07.99) ?? 14 174,5 pkt. (18.10.99)Druga fala stopnia średniego (2) przyniosła znaczne ostudzenie nastrojów. Mizerne wyniki spółek, narastający deficyt obrotów bieżących, kłopoty ZUS oraz nasilająca się inflacja to tylko najważniejsze problemy, z którymi łączono gwałtowną wyprzedaż akcji we wrześniu ubiegłego roku. Ton komentarzy prasowych zmienił się o 180 stopni, a inwestorzy widzieli rozwój wydarzeń jedynie w czarnych barwach. Oliwy do ognia dolała ponad 10-proc. korekta DJIA. Tygodniowe obroty spadły do poziomu notowanego jedynie na dnie głębokich korekt, a na rynek wkradło się zniechęcenie, które zazwyczaj prowadzi do zmiany trendu.Precyzyjne określenie zasięgu korekty ex ante przysporzyło nieco trudności. Zgodnie z klasyczną regułą, korekta dociera zazwyczaj w obszar fali czwartej niższego stopnia, najczęściej w pobliże jej zakończenia. Oznaczało to docelowy zakres 14 710?13 515 pkt. Jednak powyższa zasada dotyczy przede wszystkim fal czwartych. Tymczasem analizowany ruch był drugą falą korekcyjną. Takie fale są zazwyczaj gwałtowniejsze i mogą docierać nawet w obszar fali drugiej, co w naszym przypadku oznaczało spadek poniżej 13 220 pkt. W rzeczywistości korekta zatrzymała się w połowie fali czwartej, co należało interpretować jako oznakę siły następnej fali.Znacznie łatwiej można było umiejscowić koniec korekty w czasie, wykorzystując fakt, iż często między długością fali impulsu oraz długością jej fali korekcyjnej występują relacje oparte na liczbach Fibonacciego. Z uwagi na gwałtowność korekty należało raczej skupić się na współczynniku 38,2% zamiast 61,8%. Rzeczywiście korekta trwała 98 dni, tj. o tydzień krócej, niż wynikało to z relacji Fibonacciego (276 dni x 0,382 = 105 dni). Ciekawe jest natomiast, że suma długości korekcyjnych fal drugiej i czwartej stopnia mniejszego pierwszej fali impulsu (1) daje dokładnie długość drugiej fali korekcyjnej stopnia średniego: 26 + 72 = 98 dni.Z formalnego punktu widzenia fala druga (2) była podwójnym zygzakiem. Zniesienie sięgnęło blisko 50% (dokładnie 48,4%) fali pierwszej (1). Na to, że korekta może być bardzo dynamiczna, wskazywało wydłużenie ostatniej fali impulsu, które jest zazwyczaj ostrzeżeniem przed szybkimi korektami.Fala (3) 14 174,0 (18.10.99) ?? 22 868,4 (27.03.00)Przebieg trzeciej fali stopnia średniego był szczególnie interesujący. Z jednej strony spodziewane wydłużenie nie dało się opisać żadną z relacji Fibonacciego. Z drugiej strony ostatnia fala impulsu miała formę skróconą i jedynie kosmetycznie poprawiła rekord poprzedniej fali impulsu. Czy zatem inwestorzy opierający się na teorii fal pozostali bezradni wobec nieoczekiwanej zmiany trendu? Zanim zajmiemy się tym pytaniem, prześledźmy przez chwilę proces kształtowania się trzeciej fali z punktu widzenia zmiany nastrojów.Pierwsza fala wzrostowa (stopnia mniejszego) kształtowała się zgodnie z teorią z dużymi oporami. Na horyzoncie był Y2K (problem roku 2000), słabe wskaźniki makroekonomiczne, chroniczny brak poprawy wyników spółek oraz oferta PKN, która dodatkowo mogła osłabić rynek wtórny. Jednak wbrew wszystkiemu rynek konsekwentnie rósł, zbliżając się do poziomu 18 tys. pkt., który od 1997 r. był skuteczną barierą wzrostów. Wraz ze wzrostem cen stopniowo poprawiały się również nastroje. Kulminacja przyszła podczas pierwszej sesji w nowym roku. Tak zakończył się pierwszy etap wzrostów, w którym partycypowała stosunkowo niewielka grupa inwestorów. W wydłużonej fali trzeciej stopnia mniejszego udział brało już znacznie więcej osób i kapitału. Obroty sięgnęły najwyższego w historii poziomu, a liderami wzrostów stały się zapomniane od długiego czasu spółki teleinformatyczne. Szaleństwo zakupów przypominało opis C. Mackaya (patrz bibliografia), a do obrazu pełnego obłędu brakowało jedynie opisywanej przez niego ?kampanii do prowadzenia przynoszącego niezwykłe korzyści przedsięwzięcia, o którym nikomu nic nie będzie wiadomo?. W rzeczywistości pomysły niektórych spółek publicznych niewiele odbiegały od powyższego wzorca. Rynek bez trudu ustanowił rekord wszech czasów zbliżając się do 23 tys. pkt. Tak zakończył się drugi ważny etap wzrostów. Nastroje sięgnęły zenitu, wszystkie negatywne informacje były zupełnie ignorowane. Dla większości spółek tzw. starej ekonomii był to już koniec wzrostów. Począwszy od marca weszły one w trend spadkowy. Próba reanimowania wzrostowego trendu spółek teleinformatycznych w ostatniej fali impulsu nie powiodła się. Skrócona piątka w piątej fali stopnia mniejszego sugerowała słabość rynku i gwałtowną korektę. O wyczerpaniu rynku byka informowały też bardziej klasyczne sygnały, takie jak przełamanie linii trendu, formacja wisielca, dywergencje oraz sygnały sprzedaży w przypadku wskaźników RSI, Stochastic oraz CCI.Jak zatem można było oszacować zasięg wzrostów oraz ich czas trwania? W tym celu zastosujmy zasadę złotego podziału, którą wykorzystałem szacując zakres pierwszej fali stopnia średniego (1). Zważywszy na wydłużenie trzeciej fali można było ustalić maksymalny zasięg wzrostów na poziomie 26,5 tys. pkt. Po odrzuceniu pozostałych możliwości otrzymamy dwa poziomy: 23 390 pkt. wyznaczony przez falę drugą oraz 25 900 pkt. wyznaczony przez falę czwartą. Z uwagi na liczne dywergencje oraz oznaki słabości rynku można było ten drugi poziom uznać za mniej wiarygodny. Ponadto gdyby indeks rzeczywiście dotarł do pierwszego poziomu, to zasięg piątej fali stanowiłby 38,4% (~ 38,2%) trzeciej fali impulsu. W rzeczywistości zabrakło 521 pkt. oraz według moich obliczeń około 9 dni. Dlaczego? Trzecia fala impulsu stopnia średniego trwała 161 dni, tj. około 36% czasu pierwszej fali impulsu. Gdyby relacja była równa złotej (tj. 38,2%), to zakończyłaby się po 170 dniach, tj. 5.04.99, czyli 9 dni później, niż stało się w rzeczywistości. Na przeszkodzie realizacji takiego scenariusza stanęła jednak gwałtowna korekta indeksu Nasdaq.Fala (4)22 868,4 (03.27.00) ????Zgodnie z zasadą zmienności fala czwarta stopnia średniego powinna przyjąć formę korekty płaskiej. Oznaczałoby to, że zanim rozpocznie się następna fala wzrostowa stopnia średniego, indeks powinien się wspiąć na poziom około 23 tys. pkt., po czym powinien powrócić ponownie w okolice 19 tys. pkt. Alternatywą dla korekty płaskiej może być korekcyjny trójkąt lub korekta złożona. Zasada zmienności byłaby w obu przypadkach zachowana. Niezależnie od przytoczonego wariantu oznaczałoby to istotne rozciągnięcie korekty w czasie. Jeśli zaś chodzi o maksymalny zasięg spadku, to można go ustalić na poziomie około 17,7 tys. pkt. Jest to z jednej strony szczyt fali pierwszej stopnia średniego (1) oraz koniec fali drugiej stopnia mniejszego trzeciej fali impulsu (3).Taki scenariusz nie musi się jednak koniecznie zrealizować z uwagi na kilka przesłanek. Po pierwsze zmienność fal korekcyjnych jest jedynie wskazówką, a nie niepodważalnym dogmatem. W istocie w pierwszej fali stopnia podstawowego (28.03.95-18.02.97) mieliśmy do czynienia z dwoma korektami płaskimi. Po drugie, skrócona piątka w ostatniej fali impulsu stopnia średniego (3) sugeruje raczej słabość rynku i poprzedza zazwyczaj dynamiczne korekty. Po trzecie, druga fala korekcyjna stopnia średniego nie okazała się zbyt głęboka, co może zostać zrekompensowane przez falę czwartą.Reasumując, jest prawdopodobne, iż fala czwarta stopnia średniego przybierze formę zygzaka. Tę tezę wydaje się również potwierdzać przebieg kwietniowej korekty. Dynamika i głębokość zniesienia jest znacznie bardziej charakterystyczna dla zygzaka niż dla korekty płaskiej. Jeśli chodzi o zasięg korekty, to posłużymy się tu znaną zasadą, iż głębokie korekty docierają zwykle w obszar fali drugiej, tj. 17,7-19,0 tys. pkt. Wiarygodności wsparciu na poziomie 17,7 tys. pkt. dodaje fakt, iż tam zakończyła się pierwsza fala impulsu (1) stopnia średniego, a zgodnie z jedną z podstawowych zasad teorii Elliotta, fala czwarta nigdy nie dociera w obszar fali pierwszej.A zatem można stwierdzić, iż minimalny zakres korekty, tj. 19 tys. pkt., został już osiągnięty pod koniec kwietnia (20.04.00). Czy oznacza to koniec fali czwartej i początek nowej fali impulsu? Jest to całkiem prawdopodobne, zważywszy na fakt, iż korekta trwałaby wówczas 14,9% (~14,6%=38,2% x 38,2%) czasu poprzedzającej ją fali impulsu. Natomiast podział fal sugerowałby podwójny zygzak, w którym fale A i C są równe zarówno pod względem długości (2,3 tys. pkt.), jak i czasu (10 dni).Istnieje jednak alternatywny scenariusz, który sugerowałby przedłużenie korekty w czasie. Jeśli do wyznaczenia długości korekty zastosujemy współczynnik 38,2% zamiast 14,6%, to otrzymamy oczekiwany koniec fali czwartej w ostatnim tygodniu maja, a ściślej 27.05.00. Ta data zbiega się z przebiegiem jednego z istotniejszych cykli średniookresowych, który sugeruje istotne dno w drugiej połowie maja lub na początku czerwca. Przedłużenie korekty w czasie oznaczałoby najprawdopodobniej również jej pogłębienie. Jednak spadki powinny zostać powstrzymane na poziomie 18,3 tys. pkt. albo 17,7 tys. pkt. Niezależnie od realizacji jednego z przedstawionych scenariuszy można stwierdzić, iż ryzyko dalszych spadków jest w tej chwili ograniczone, a potencjał związany kolejną falą wzrostową obiecujący.Fala (5) Ostatnia fala hossy!?Ostatnia fala impulsu będzie najprawdopobniej bardzo spektakularnym okresem wzrostów. Stosując przedstawioną poprzednio właściwość złotego podziału można przedstawić dwa scenariusze rozwoju piątej fali stopnia mniejszego. W scenariuszu pesymistycznym piąta fala przyjmuje postać skróconą, z trudem ustanawiając rekord w przedziale 22,9-23,9 tys. pkt. Potwierdzeniem takiego rozwoju wydarzeń powinny być obroty niższe niż podczas kształtowania fali trzeciej. Za takim rozwojem wydarzeń może przemawiać również okoliczność, iż górne ramię kanału trendowego, w którym rynek porusza się od 1995 roku, już w drugiej połowie roku znajdzie się w tym obszarze. Po trzecie, przy takim scenariuszu ostatnia fala impulsu może stanowić około 61,8%, jednej z poprzednich fal impulsu (1) lub (3). Po czwarte, przy takim scenariuszu pierwsza i trzecia fala stopnia podstawowego byłyby w przybliżeniu równe, a fala trzecia (3) byłaby wydłużona.Istnieje jednak alternatywny scenariusz, który można określić jako optymistyczny. Zgodnie z nim, piąta fala będzie wydłużona i zatrzyma się dopiero w przedziale 29,3-30,5 tys. pkt. Ciekawe jest, że przy takim rozwoju wydarzeń zarówno koniec fali pierwszej (1), jak i fali trzeciej (3) stopnia średniego, będą dzieliły zasięg całego ruchu w złotym stosunku. Ponadto przy takim wariancie cała fala trzecia stopnia podstawowego 3 będzie o około 61,8% dłuższa od fali pierwszej 1 (28.03.95-18.02.97), a fala piąta stopnia mniejszego (5) ma szanse być o 61,8% dłuższa od fali pierwszej (1). Cykl długoterminowy jako datę istotnego szczytu wskazuje koniec pierwszego kwartału przyszłego roku. Ta data z uwagi na wzrastające ryzyko polityczne związane z wyborami parlamentarnymi, wydaje się prawie idealnie pasować do układanki. Jeśli tak by się stało, to ostatnia fala impulsu stopnia średniego (5) trwałaby w przybliżeniu tyle samo, co pierwsza fala impulsu (1). Natomiast koniec trzeciej fali impulsu dzieliłby cały ruch w złotym stosunku!A zatem, który z powyższych scenariuszy ma większą szansę realizacji? Wskazówką, która umożliwi odpowiedź na pytanie, powinien być poziom obrotów. Przy wydłużonej fali piątej powinien on być co najmniej taki sam, jak w fali trzeciej.Fala (4)Rok bessy?Czwarta fala korekcyjna stopnia podstawowego 4 będzie bardzo dotkliwym doświadczeniem dla inwestorów giełdowych. Z jednej strony, skala zniesienia będzie proporcjonalna do skali wzrostów. Z drugiej strony, okres korekty również będzie adekwatny do okresu wzrostów. Przyjmując za punkt wyjścia scenariusz optymistyczny zaprezentowany w poprzednim paragrafie można szacować zasięg spadków na 23 tys. pkt. w wariancie optymistycznym oraz 18,3 tys. pkt. w wariancie pesymistycznym. W pierwszym przypadku zniesienie wyniosłoby około 38,2% wzrostów i zatrzymałoby się w okolicach początku fali czwartej stopnia średniego (4). W drugim natomiast zakres spadków wyznaczony jest przez szczyt pierwszej fali stopnia podstawowego 1, który wyznaczy zniesienie 61,8% wzrostów. Z uwagi na głębokość drugiej fali stopnia podstawowego 2, która zniosła około 63,3% (~61,8%), można oczekiwać, iż fala czwarta 4 będzie łagodniejsza. Zatem scenariusz optymistyczny (zniesienie 38,2%) należałoby uznać za bardziej wiarygodny. W celu umiejscowienia dekoniunktury w czasie warto ponownie posłużyć się cyklem długoterminowym, który sugeruje wystąpienie istotnego dna pod koniec pierwszego kwartału 2002 roku. Jeśli tak miałoby się stać, to fala czwarta trwałaby około 38,2% czasu fali trzeciej stopnia podstawowego. A łączna długość fal pierwszej 1 i drugiej 2 stopnia podstawowego oraz fal trzeciej 3 i czwartej 4 byłyby w przybliżeniu równe w czasie.

Grzegorz Wilhelm CimochowskiZ-ca Dyrektora Departamentu Zarządzania Aktywami CA IB Investment Management, doradca inwestycyjny CA IB TFI SABibliografia1/ The Basic of the Elliott Wave Principle, R.R.Prechter, New Classics Library, 1996.2/ Teoria Fal Elliotta, A.J. Frost, R.R. Prechter, WIG Press, Warszawa 19953/ Niezwykłe złudzenia i szaleństwa tłumów, Charles Mackay, Wig Press, Warszawa 1999.