Problemy Elektrimu i Vivendi

W ostatnim tygodniu, z powodu sytuacji wokół dużej emisji, akcje Elektrimu traciły na wartości. Gigant wśród spółek SITech, wciąż generujący około 50% obrotów sektora, był najsłabszą spółką segmentu i stracił na fixingu w tym czasie blisko 9%.

Od początku czerwca, kiedy to spółka poinformowała o swoich planach emisji akcji zwiększającej kapitał o około 50%, jej kurs systematycznie traci na wartości. Mimo zmiany planów przez zarząd i zmniejszeniu proponowanej emisji o blisko połowę, akcje Elektrimu spadły na wtorkowym fixingu, a także na dwóch następnych. Poza możliwym rozwodnieniem kapitału akcyjnego rynek źle przyjął ogólnikowe informacje na temat przeznaczenia środków z emisji, której wartość początkowo miała wynieść ponad 2,5 mld USD. Informując o zmniejszeniu oferty, spółka jednocześnie zapowiedziała zwiększenie i tak wysokiego zadłużenia, m.in. poprzez emisję obligacji o wartości 150 mln USD. Tymczasem, podając za Reutersem ? wskaźnik zadłużenia długoterminowego do kapitału spółki wynosi 15, około trzy razy tyle, ile dla większości europejskich telekomów.Zeszłotygodniowe zamieszanie wokół Elektrimu znalazło spory oddźwięk w zachodniej prasie finansowej. W w ?The Wall Street Journal Europe? instytucjonalni akcjonariusze wskazują na ogólnikowość planów Elektrimu, brak przewidywań co do zyskowności realizowanych posunięć, a nawet arogancję zarządu. Wśród innych informacji zaostrzających sytuację wokół spółki wymieniono nagłą rezygnację Piotra Mroczkowskiego, mierne postępy w wykorzystaniu licencji warszawskiej (która kosztowała prawie ćwierć miliarda euro) i związane z tym niezadowolenie Vivendi.Sceptycyzm inwestorów wynika z faktu, że wciąż czekają oni na dostatecznie duże zyski z podstawowych dziedzin działalności spółki ? telekomunikacji (zwłaszcza stacjonarnej), energetyki i części kablowej holdingu. Trudno przecież kupować emisję, nie będąc pewnym, że pozwoli ona na zwiększenie przyszłych zysków, a same akcje będą cokolwiek warte w przyszłości. Tak więc, co wydaje się racjonalne, inwestorom kupującym akcje polskiego giganta TMT zaczynają nie wystarczać już ogólne plany ekspansji, pozycja rynkowa spółki i branża, w której działa.Innym przykładem przypominającym, że na rynku kapitałowym chodzi przede wszystkim o zyski i wszelka ekspansja ma im służyć, jest zeszłotygodniowa reakcja inwestorów na planowaną fuzję (cóż za zbieżność!) partnera Elektrimu Vivendi z Canal Plus i kanadyjskim Seagramem, które mają utworzyć drugą po AOL Time Warner potęgę branży TMT na świecie. ?Świetne informacje? spowodowały jednak spadek akcji Vivendi prawie o 9% w miniony wtorek, a także znaczne spadki dwóch pozostałych spółek mających brać udział w fuzji. Pod koniec sesji we wtorek w Nowym Jorku spadki dotknęły nawet Seagram, mimo znacznej premii, jaką Vivendi płaci za akcje tej firmy w stosunku do jej wartości rynkowej. Od pierwszych pogłosek do minionego wtorku (20.06), akcje Vivendi straciły na wartości ponad jedną piątą. Chociaż niektórzy eksperci mówią o przesadnej reakcji, to jednak sceptycyzm inwestorów co do nowej spółki Vivendi Universal jest rezultatem wątpliwości dotyczących generowania zysków przez nowy podmiot w najbliższej przyszłości.

Kolumny 10?11 opracował

MARCIN MOSZ