Alierta za Villalongę
Juan Villalonga, najbardziej znany i chyba najbardziej kontrowersyjny biznesmen w Hiszpanii, zrezygnował z kierowania firmąTelefonica. Jednym z powodów jest dochodzenie tamtejszej komisji papierów wartościowych w sprawie wykorzystania przez niego poufnych informacji w transakcjach na giełdzie.Następcą Villalongi będzie Cesar Alierta do tej pory zarządzający francusko-hiszpańską spółką tytoniową Altadis, jednocześnie od trzech lat członek rady nadzorczej Telefoniki.Głównym zadaniem Alierty, którego nominację traktuje się jako rozwiązanie tymczasowe, ma być pozyskanie poparcia inwestorów zagranicznych, kontrolujących około dwóch trzecich kapitału akcyjnego hiszpańskiej flagowej spółki.Villalonga, który dostanie na odchodne 26 milionów dolarów, był od dłuższego czasu skonfliktowany z radą nadzorczą. W maju zablokowała ona forsowaną przezeń koncepcję fuzji z holenderską firmą telekomunikacyjną KPN. Mimo wieloletniej przyjaźni z premierem rządu hiszpańskiego Jose Maria Aznarem, prezes Telefoniki stracił też jego poparcie.Po stronie zasług odchodzącego prezesa trzeba zapisać obecną pozycję spółki. Villalonga zdołał z sukcesem sprywatyzować sennego monopolistę państwowego i przekształcić go w firmę liczącą się nie tylko na Półwyspie Iberyjskim, ale także w rywalizacji na rynkach międzynarodowych.Liczna grupa krytyków stylu zarządzania Telefoniką za kadencji Villalongi zarzuca mu, że niszczył oponentów, otaczał się pochlebcami, inicjował niepotrzebne reorganizacje i próbował kierować firmą z Miami na Florydzie.Zbyt duży wpływ na Villalongę miał znienawidzony przez licznych współpracowników prezesa Telefoniki, brytyjski prawnik Mohamed Amersi, obecnie szefujący funduszowi inwestycyjnemu, w który Telefonica zainwestowała 375 mln USD. Prowadził on m.in. nieudane negocjacje w sprawie ewentualnej fuzji z British Telecommunications.Firmę opuściło wielu wysokich rangą menedżerów, którzy twierdzili, że to już nie jest ten sam Juan, z którym rozpoczynali przygodę w Telefonice, z którym w piątkowe wieczory można było pograć w karty. Zachłyśnięty odniesionymi sukcesami popełnił też, według krytyków, strategiczne błędy. Twierdzą oni, że niepotrzebnie kupił kilka spółek z branży medialnej, które przejęte przy wysokich wskaźnikach cena/zysk będą niekorzystnie wpływać na zyskowność całej grupy.Wypomina się też Villalondze niefortunną ofertę pod adresem Martina Bangemanna, byłego komisarza Komisji Europejskiej d/s przemysłu, któremu zaproponował miejsce w radzie nadzorczej Telefoniki. Wzbudziło to kontrowersje z tego powodu, że zakres obowiązków Bangemanna w Komisji nazbyt łączył się ze sferą działalności hiszpańskiej firmy.
W.Z.na podstawie ?Financial Timesa?