Pani Ewa Bałdyga w swoim artykule ?Kosztowna GPW? (PARKIET z 3.08.2000) porównuje ponoszone przez emitenta koszty notowania na giełdach w Warszawie i Londynie. W przeprowadzonym przez panią redaktor rozumowaniu tkwi jednak błąd polegający na porównywaniu kosztów notowania akcji na tzw. pierwszym rynku (primary market) z kosztami notowań kwitów depozytowych na drugim rynku. Aby stwierdzić, która giełda jest bardziej atrakcyjna dla emitenta, należałoby porównać wejścia na obie giełdy jako na pierwszy rynek notowania. Warto też zwrócić uwagę na to, czy mówimy o spółce krajowej starającej się o wejście na swoją giełdę, czy o spółce zagranicznej, która wybrała Londyn na swój pierwszy rynek notowania.Giełda w Londynie, podobnie jak giełda warszawska, posiada tabelę opłat różnicującą wysokość opłaty za wprowadzenie akcji do notowań w zależności od wielkości kapitalizacji dopuszczanych akcji. Minimalna opłata wynosi 4 tys. funtów (26 tys. zł). Maksymalna wysokość opłaty dopuszczeniowej w Londynie wynosi 218 tys. funtów, czyli 1,42 mln zł (w Warszawie 96 tys. zł).Oprócz opłat jednorazowych emitent ponosi w Londynie również opłaty roczne. Minimalna opłata roczna wynosi 600 funtów (3,9 tys. zł), maksymalna zaś 23 tys. funtów (150 tys. zł). W Warszawie opłata roczna dla rynku podstawowego wynosi od 12 tys. zł do 60 tys. zł.Przy tej okazji warto poruszyć inny problem, chyba jednak ważniejszy od niewielkich stosunkowo opłat pobieranych przez giełdy. Chodzi oczywiście o całość kosztów ponoszonych przez spółkę wprowadzającą swoje akcje do obrotu publicznego i giełdowego ? opłaty doradców prawnych, audytorów, obsługujących emisję. Dla zobrazowania skali problemu wystarczy jeden przykład: udział opłat giełdowych w całkowitych kosztach wprowadzenia do obrotu giełdowego certyfikatów inwestycyjnych funduszu zamkniętego Skarbiec wyniósł poniżej 2%. Jeżeli w kosztach ogólnych nie uwzględnić kosztów promocji certyfikatów, udział opłat giełdowych w kosztach związanych z wprowadzeniem certyfikatów inwestycyjnych wyniósłby 11%.Emitent podejmując decyzję o tym, na której giełdzie notować swoje walory, bierze pod uwagę wiele czynników, w tym całkowity koszt wprowadzenia papierów do obrotu na danym rynku, liczbę inwestorów, którzy będą zainteresowani tymi papierami, potencjalną płynność, możliwość pozyskania kapitału poprzez dalsze emisje, możliwość budowania bazy klientów na bazie inwestorów, a także koszty wypełniania obowiązków informacyjnych. Wysokość opłat giełdowych na pewno nie jest podstawowym czynnikiem decydującym o tym, na jakim rynku ma być notowany dany instrument.
PIOTR M. KaMIŃSKIWiceprezes Zarządu GPW
W artykule ?Kosztowna GPW? z założenia (a nie w wyniku błędnego rozumowania) analizowałam koszty wejścia i notowania akcji polskich przedsiębiorstw na GPW z kosztami, jakie ponoszą spółki, emitując GDR-y na rynek londyński, który staje się dla nich coraz bardziej atrakcyjny. Obecnie praktycznie wszystkie duże emisje są kierowane w części na LSE. Rozumiem obawy Zarządu GPW, która staje wobec rosnącej konkurencji między europejskimi giełdami. Analizę przeprowadziłam pod kątem polskich przedsiębiorstw, których kwity są notowane na drugim rynku LSE. Porównanie primary markets GPW i LSE jest mocno ryzykowne, biorąc pod uwagę różnicę wielkości przedsiębiorstw notowanych w Londynie i w Warszawie.Poruszyłam również temat opłat pobocznych pobieranych przez brokerów, prawników itp. Ich działania na rzecz emitentów są oczywiście kosztowne, co zaznaczyłam.Konkurencja dla GPW rośnie bardzo szybko, natomiast atrakcyjność naszego parkietu jest wciąż stosunkowo niska, o czym świadczy mała liczba nowych emitentów. Być może więc obniżenie opłat giełdowych byłoby dobrym krokiem w kierunku pokonania coraz silniejszej konkurencji, czego zresztą Zarządowi GPW, inwestorom i emitentom życzę.
Ewa Bałdyga