Wim Duisenberg ? prezes Europejskiego Banku Centralnego
Prezes Europejskiego Banku Centralnego Wim Duisenberg, który na notowania euro ma podobny wpływ, jak szef amerykańskiej Federal Reserve na dolara, ma nie lada problem z wciąż słabnącą wspólną europejską walutą. Nawet czwartkowa decyzja o podniesieniu podstawowych stóp procentowych w strefie euro o 0,25 pkt. proc. do poziomu 4,5% nie zdołała umocnić europejskiego pieniądza. Kurs euro nadal oscyluje w przedziale 0,88?0,89 USD, blisko rekordowo niskiego poziomu 0,8837 USD.Jak pisze ?Financial Times?, wśród analityków panują podzielone opinie, czy krok podjęty przez EBC wystarczy, aby zdławić inflację i umocnić europejską walutę. Niektórzy sądzą, że czwartkowa decyzja wystarczy, aby zrekompensować słabość euro oraz wysokie ceny ropy naftowej, natomiast inni sądzą, że w tym roku czeka nas dalsze zaostrzanie polityki pieniężnej przez bank centralny.65-letni Holender Wim Duisenberg określany jest często, jako najpotężniejszy człowiek w europejskim sektorze finansowym. Mimo to nie zdołał on uchronić euro przed deprecjacją. Od czasu wprowadzenia tej waluty 1 stycznia 1999 r. jej kurs w stosunku do dolara obniżył się już o 23%. Wprawdzie docenia się go za prowadzenie wiarygodnej polityki pieniężnej, która utrzymuje inflację w strefie euro na relatywnie niskim poziomie, jednak odzywają się również głosy krytyki. Zarzuca mu się, że strategia EBC wobec euro jest zbyt mało przejrzysta.Wim Duisenberg został mianowany na szefa banku centralnego zjednoczonej Europy w 1998 r., po wielu perturbacjach. Jego kandydatury nie popierała Francja, a prezydent Jacques Chirac optował za swoim kandydatem ? szefem francuskiego banku centralnego Jean-Claude Trichetem. Ostatecznie doszło do kompromisu. Szefem EBC został Wim Duisenberg, lecz jego kadencja będzie skrócona i potrwa tylko do 2002 r., kiedy to ostatecznie zakończy się proces wprowadzania europejskiego pieniądza i w obrocie znajdują się banknoty oraz monety. Wówczas schedę ma przejąć Trichet. Holenderski finansista zdecydowanie zaprzecza jednocześnie, jakoby słabość euro mogła być powodem jego wcześniejszej rezygnacji.Wim Duisenberg ma bardzo duże doświadczenie, jeśli chodzi o politykę pieniężną. Przez 15 lat kierował holenderskim bankiem centralnym, a wcześniej był również ministrem finansów w socjaldemokratycznym rządzie. W tamtych czasach uważany był przede wszystkim za specjalistę od walki z inflacją. Będąc jeszcze młodym politykiem, nosił przydomek ?holenderski JFK?, ze względu na podobną fryzurę do byłego amerykańskiego prezydenta. Teraz znany jest z nałogowego palenia i bezpośredniego stylu prowadzenia rozmów. Nie cieszy się popularnością w Wielkiej Brytanii. Zachęcając Brytyjczyków do wejścia do unii walutowej zaproponował, aby tamtejsze władze podniosły podatki do poziomu z kontynentalnej Europy. W związku z tym na Wyspach uważa się go za najniebezpieczniejszego, a nie najpotężniejszego, człowieka europejskich finansów.
Ł.K.