O nowym systemie, który już w końcu września ma być wdrożony na naszej giełdzie, robi się coraz głośniej. Najczęściej mówi się o możliwości niedotrzymania planowanego przez GPW terminu jego uruchomienia. Moim zdaniem, wcale nie najważniejsze jest, czy zostanie on wdrożony we wrześniu, czy w październiku. Nie najważniejsze są problemy techniczne, awarie i poślizgi zdarzają się wszędzie i choć dotkliwe, mają to do siebie, że trwają krótko a ich wpływ na rynek jest niewielki. Natomiast konsekwencje wynikające z przyjętych rozwiązań są dalekosiężne, a więc o wiele ważniejsze niż przejściowe trudności.Obawiam się, że znów w sytuacji nie do pozazdroszczenia znajdą się tak zwani drobni ciułacze, czyli spora grupa inwestorów o niezbyt zasobnych portfelach i mająca utrudniony dostęp do bieżących informacji o stanie rynku. Moim zdaniem, ?intelektualny próg wejścia? na rynek kapitałowy dla potencjalnych nowych jego uczestników będzie wyraźnie wyższy niż do tej pory. Przy nie zmienionych innych warunkach ? mam tu na myśli rewolucyjną zmianę roli biur maklerskich i ich podejścia do klientów, zwłaszcza tych najmniejszych (na co z różnych przyczyn najwyraźniej się nie zanosi) ? spowoduje to pogłębienie się alienacji giełdy w gronie instytucji konkurujących o przyciągnięcie kapitałów i oszczędności tzw. ludności (a w jej dyspozycji znajdują się środki o wartości zdecydowanie przewyższającej kapitalizację naszego rynku).Dla ilustracji rozpatrzmy dwa przykłady zupełnie podstawowych dla każdego uczestnika gry giełdowej kwestii. Pierwsza dotyczy składania zleceń. Do tej pory mieliśmy do czynienia z dość ograniczoną liczbą rodzajów zleceń: z limitem ceny i ?po każdej cenie?. Zrozumienie ich istoty, wpływu na notowania i konsekwencji dla składającego dyspozycje (szczególnie w przypadku zleceń PKC) wymagało w przypadku mniej doświadczonych inwestorów nieco czasu.W nowym systemie będą funkcjonować aż trzy rodzaje zleceń bez limitu ceny, z których każde będzie się nieco różnić od dotychczasowego PKC. Różny będzie ich wpływ na notowania, różne warunki i możliwości realizacji, różne dla inwestora konsekwencje ich zastosowania. Nie chciałbym być w skórze maklera, któremu przyjdzie przyjmować od klientów zlecenia w pierwszych dniach obowiązywania nowego systemu. Nie chciałbym również tłumaczyć klientowi, dlaczego jego zlecenie zostało zrealizowane tak, a nie inaczej i wysłuchiwać epitetów pod adresem tego, kto ?to wymyślił? i kto ?żeruje na naszej naiwności?. ?Na szczęście? nowe rodzaje zleceń nie zostaną wprowadzone w pierwszym okresie funkcjonowania WARSETU, lecz ta zwłoka odsuwa problem w nieco tylko bardziej odległą przyszłość.Druga kwestia dotyczy dostępu do informacji o stanie rynku. W epoce notowań jednolitych problem nie był aż tak duży. Nieco ?nabrzmiał? wraz z wprowadzeniem notowań ciągłych. Informacje o tym, co dzieje się w tej części sesji, jak również możliwości szybkiego reagowania dostępne są już nie dla wszystkich. To kolejny paradoks ? WARSET umożliwi dostęp do większej liczby informacji, jednak będzie z nich mogła korzystać węższa grupa inwestorów, stawiając pozostałych w znacznie gorszej pozycji. W notowaniach z jednym fixingiem ? najbardziej ?przejrzystych? dla mniej obeznanych z giełdą inwestorów ? będą handlowane jedynie najmniej płynne papiery, pozostałe zaś w dwóch fixingach i w notowaniach ciągłych. Obawiam się, że jeśli przynajmniej zlecenia ?do dyspozycji maklera? nie będą w powszechnym użyciu, jedyną efektywną możliwość kupna i sprzedaży akcji przez tę grupę będą dawać zlecenia bez limitu ceny. Jak bowiem będzie można liczyć bez wydatnej pomocy maklera na skuteczną realizację zlecenia z limitem, nie znając aktualnej sytuacji na zmieniającym się ciągle rynku?W nowym systemie uczestnicy rynku będą mogli obserwować fragment arkusza zleceń we wszystkich fazach sesji, również w tych, w których nie są zawierane transakcje, a jedynie składa się zlecenia. Będzie publikowany na bieżąco tzw. kurs teoretyczny. Z analizy jego kształtowania się niektórzy będą mogli wyciągać bardzo interesujące wnioski i odpowiednio kształtować swoje zlecenia. Niestety, tylko niektórzy. Prasa z pewnością nie będzie w stanie zamieszczać informacji dotyczących zmian teoretycznego kursu otwarcia wszystkich notowanych papierów wartościowych. Pozostaje oczywiście internet. I argument, że nie wszyscy muszą inwestować na giełdzie.Rozwikłanie tego dylematu jest równie proste, co nierealne ? w normalnych, czyli spotykanych na rozwiniętych rynkach, warunkach tego typu problemy rozwiązuje makler. Jeśli podobne standardy nie pojawią się jak najszybciej u nas, to wraz z wprowadzeniem WARSETU zostaną pogrzebane ostatecznie szanse na to, że odsetek Polaków, posiadających akcje, zbliży się przynajmniej do średniego poziomu europejskiego.
JERZY WALCZAKWarszawa