Subiektywna ocena sytuacji

Niepokojące jest to, że bardzo często odzywają się głosy ekonomistów mówiących: ?Teraz będzie inaczej?. W przeszłości było to nieomylną zapowiedzią kryzysów.

Na tym najważniejszym dla koniunktury światowej rynku, sytuacja zaczyna się powoli wyjaśniać. Nie są już ważne dane o inflacji ? jeśli są dobre. Najdobitniej pokazały to spadkowe sesje we czwartek i piątek. Dane o PPI i CPI były wprost znakomite, ale zostały potraktowane wzruszeniem ramion. Nic dziwnego. Giełda dyskontuje przyszłość, a ta nie wygląda zbyt różowo.Decyzja OPEC pomogła cenom tylko na krótką chwilę, po czym znowu ropa pobiła rekordy. Przede wszystkim ta decyzja nastąpiła za późno, żeby poważnie zmniejszyć napięcia na rynku szykującym się do sezonu grzewczego w USA. Doszło jeszcze parę czynników, które chyba są chwilowe, ale spokoju nie wniosły.Jeden z nich to huragan w Zatoce Meksykańskiej, który może zmniejszyć wydobycie Meksyku. Następny, to pogróżki Iraku pod adresem Kuwejtu, któremu zarzuca on podbieranie ropy naftowej z rejonów przygranicznych. Taki sam powód wywołał wojnę w 1990 roku. Ostatnim jest wypowiedź prezydenta Clintona. W piątek powiedział on bowiem, że rosnące ceny ropy w krótkim okresie nie sprowadzą recesji na USA. Rynek zrozumiał z tego, że skoro prezydent tak mówi, to nie uruchomi rezerw strategicznych, a ostatnio bardzo na to liczono. Oczywiście cena ropy natychmiast wystrzeliła do góry. To klasyczny przykład, kiedy polityk chcący dobrze, wyrządza gospodarce krzywdę.Indeks CRB odpoczywał po wzrostach. Niektórzy ekonomiści podważają znaczenie CRB i ropy naftowej dla wzrostu inflacji. Zgoda, wydajność pracy rośnie na skutek postępu technicznego, ale to się kiedyś zatrzyma i przestanie mieć znaczenie. Wtedy podstawą znowu będzie indeks cen surowców, których trzeba używać do produkcji. Wzrost o 15% w ciągu roku być może jeszcze nie jest widoczny w cenach, ale to proces opóźniony o 6?9 miesięcy. Zobaczymy, co będzie dalej. Niepokojące jest to, że bardzo często odzywają się głosy ekonomistów mówiących: ?Teraz będzie inaczej?. W przeszłości było to nieomylną zapowiedzią kryzysów.Załamanie trendu na DJIAAnaliza techniczna pokazuje załamanie trendu wzrostowego na DJIA, który po przebiciu poziomu 11 100 pkt. z impetem dotarł do prognozowanego 10 900 pkt. Jednak już 10 880 pkt. jest bardzo mocnym wsparciem, od którego indeks powinien się odbić. Zakładam, że będzie to tylko krótki ruch, ale całkowicie możliwy, jako że ważnych wsparć nie przebija się jednym ruchem ? chyba że zajdą nadzwyczajne okoliczności. Przełamanie poziomu 10 880 pkt. otwarłoby drogę do 10 250 pkt., który jest jeszcze silniejszym poziomem wsparcia.Również indeks S&P 500 ma niewiele niżej linię długoterminowego trendu wzrostowego, która powinna sprowokować odbicie.Nasdaq krąży wokół poziomu wsparcia około 3850 pkt. I tu nie można wykluczyć odbicia w kierunku 4000 pkt. Jednak definitywne przebicie poziomu 3850 pkt. otwiera drogę do 3600 pkt. Gdyby indeks tam dotarł, rozegrałaby się bardzo ważna wojna między niedźwiedziami i bykami. Przełamanie 3600 pkt. uwidoczniłby średnioterminowy podwójny szczyt i spowodowałoby spadek o minimum 700 pkt. Uważam, że w ramach fali C, taka sytuacja nastąpi, ale teraz można raczej oczekiwać krótkoterminowego odbicia. Gdyby nawet tego nie było, a indeks doszedłby do 3600 pkt. jednym ruchem, to w ogóle nie byłoby dobrze.Tydzień był ciekawy mimo końcówki, która była marazmem, jakiego już dawno nie widziano. We wtorek wydawało się, że popyt zaatakował na ciągłych. Jednak końcówka tygodnia przyniosła znowu rozczarowanie i zastój. Ten wtorkowy ruch był dosyć ciekawy, ale kontynuacji w środę na ciągłych i dalej już nie było. Rynek trwał w swoistym otępieniu i ani spadki w USA i Eurolandzie nie powodowały dużych zmian cen.Taki stan sugeruje dystrybucję albo akumulację. Bardzo ciężko rozsądzić, z jakim procesem mamy do czynienia. W średnim terminie uważam, że to jest dystrybucja, ale w bardzo krótkim? Kto wie ? rynest tak odporny na spadki, pozostaje w takim odrętwieniu, że wystarczy przetrwanie złych chwil na rynkach światowych i okres nawet tygodniowego spokoju, żeby wygenerować wzrosty.W informacjach makroekonomicznych podane zostały jedynie dane o inflacji za sierpień. Były w dolnych granicach oczekiwań, co wzbudziło natychmiast entuzjazm urzędowych optymistów i niektórych analityków. Jeśli się spojrzy dokładnie na te dane, to widać, że deflacja wynikła przede wszystkim ze spadku cen owoców i warzyw oraz cen paliw. Mniej wzrosły ceny usług. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego teraz miałoby być tylko lepiej. Rozumowanie optymistów jest dla mnie jasne. Podwyżki stóp spowodują zwolnienie gospodarki i stłumienie popytu, a to zmniejszy popyt na usługi, co będzie przeciwdziałało podwyżkom cen w tym sektorze. Całe rozumowanie optymistów opiera się na mniejszej inflacji w usługach. Rozumowanie niby słuszne, ale ma wady. Po pierwsze, ceny warzyw i owoców we wrześniu i następnych miesiącach będą wzrastały, tak jak i żywność w ogóle ? wprowadzenie VAT i susza zrobią swoje. Po drugie, nie zanosi się na spadek cen paliw w najbliższej przyszłości. Po trzecie, jeśli chodzi o usługi, to o ile wiem, nie jest znana struktura tego sektora. Inaczej mówiąc, nie wiemy (przynajmniej ja nie wiem), ile usług ludzie muszą kupować. Byłbym więc bardzo ostrożny z tryumfalnym ogłaszaniem wygranej walki z inflacją. Uważam takie samochwalcze wypowiedzi ze strony rządu za błąd.Czy zagranica uwierzy?Szczególnie, że jeden skutek może to jednak mieć. Jeśli spekulanci zagraniczni uwierzą w zmianę trendu inflacji i możliwą obniżkę stóp procentowych, to po pierwszym umocnieniu waluty na skutek poprawy danych makro, mogą zacząć sprzedawać złotówki. Jeśli nałoży się to na wzrosty cen dolara na świecie, to może spowodować efekt sprzężenia zwrotnego i doprowadzić do kryzysu walutowego wcześniej niż niektórzy przewidują. Badając relacje złoty/dolar za pomocą analizy technicznej można dojść do wniosku, że spadek złotego po wybiciu z flagi może go doprowadzić nawet do poziomu 4,8?4,9. Byłoby to niezłe dla eksporterów, ale dla polskich przedsiębiorstw zadłużonych coraz bardziej za granicą miałoby to fatalne skutki.W poniedziałek GUS poda dane o dynamice produkcji przemysłowej. Mam wrażenie, że rynek uzna za dobry wynik w okolicach 9%. Są przesłanki, żeby myśleć, że będzie gorzej. Osobną sprawą jest deficyt obrotów bieżących. Jest jeszcze dwa tygodnie do tych danych, ale relacje euro?złoty?dolar są w tym miesiącu na tyle niekorzystne, że wcale mnie nie zdziwią złe informacje.Już niedługo zaczną się dyskusje o budżecie na następny rok, a kołdra jest krótka. Dyskusje nie będą przyjemne i dość ciężko będzie ułożyć sensowny projekt. W tym kontekście ciekawe są zapowiedzi spółek, które mogą być zainteresowane koncesjami na UMTS. Twierdzą one, że jeśli rząd nie zmieni warunków i nie obniży cen, to postarają się, żeby przetarg po prostu się nie udał. Biedny byłby minister Bauc, a my wszyscy razem z nim, w takiej sytuacji.Jak widać z powyższego, zdecydowanie należę w tej chwili do obozu niedźwiedzi (średnioterminowo). Nie znaczy to, że krótkoterminowo nie możemy mieć do czynienia z jakimś wzrostem. To będzie uzależnione wyłącznie od giełd światowych.WIG próbował w zeszłym tygodniu wrócić do przełamanej linii trendu krótkoterminowego, ale robił to bardzo nieudolnie i ślamazarnie. W tej chwili pierwszy opór jest na poziomie 18 800 pkt., a wsparcie na 18 000 pkt. Na wykresie WIG20 sytuacja wygląda na dość skomplikowaną, ale można spróbować stworzyć spójny obraz. Tym razem nie będę opisywał sytuacji długoterminowej. Wyraźny opór jest na 1970 pkt., a wsparcie na 1860 pkt. Nie to jest jednak ciekawe. Widać wyraźnie średnioterminowo rysujące się ramiona klina spadającego. Górne na wysokości około 1890 pkt., a dolne na 1770 pkt. Z takich klinów wybicia zazwyczaj bywają w górę i sięgają minimum postawy klina. Problem w tym, że to wybicie może wystąpić za wiele tygodni. Krótkoterminowo można na wykresie dostrzec małą formację RGR z szyją na 1860 pkt. Przebicie tego poziomu powinno skutkować zejściem indeksu o 100 pkt., co znakomicie korespondowałoby z dolnym ramieniem średnioterminowego klina. Sektor TMT zachowuje się ostatnio dosyć słabo. Silniejsze są banki i KGHM (częściowo tylko w TMT) dzięki wysokim cenom miedzi. Agora ciągle pozostaje w wąskim trendzie horyzontalnym ze wsparciem na 105 zł. Patrząc średnioterminowo jest to trójkąt, choć żeby miał sens, to wybicie z niego musiałoby nastąpić szybko (w górę powyżej 116 zł, w dół poniżej 107 zł). W innym przypadku indeks wyjdzie z trójkąta bokiem i nie da żadnego sygnału. ComputerLand tworzy dwa trójkąty, a wybicie z mniejszego powinno dać sygnał wczesnego ostrzegania (117/123 zł). Wyraźne przebicie 125 zł dawałoby sygnał do dużych wzrostów, a wybicie w dół poniżej 105 zł ? dużych spadków. Elektrim to ciągła kopalnia plotek i pogłosek. Coś tam rzeczywiście jest, bo obroty na ciągłych są duże i ktoś cierpliwie odbiera akcje. Z AT niewiele wynika. Wsparcie dalej na 45 zł, a opór na 50 zł. Gdyby przebił 50 zł, to następny opór na 60 zł. Optimus, tak jak poprzednicy, buduje średnioterminowy trójkąt. I tak jak u poprzedników, kursowi grozi wyjście bokiem, jeśli szybko nie da sygnału (165/185).Softbank (jedna ze słabszych spółek w sektorze TMT, której nie pomogła nawet ścisła współpraca z Prokomem) rysuje, tak jak WIG20, dużą formację klina. Wybicie ponad 82 zł, to sygnał dużych wzrostów. W innym przypadku droga ku 60 zł otwarta. TP SA ? czekająca na akcje pracownicze w listopadzie i nieźle zadłużona w dewizach, ugrzęzła w przedziale 24?30 zł. Dopiero przebicie którejś z tych wartości da sygnał dla przyszłego trendu. Uważam, że rynek czeka jeszcze w tym roku przecena, ale sądząc po marazmie, zniechęceniu i dziwnej odporności na spadki, nie mogę wykluczyć wkrótce jakiegoś odbicia, jeśli tylko giełdy światowe na to pozwolą.

Piotr Kuczyński