Zapewne większość aktywnych uczestników rynku zadaje sobie obecnie pytanie o to, czy wzrost trwający od 13 października zarówno na GPW, jak i większości giełd zagranicznych jest jedynie korekcyjnym ruchem powrotnym do przełamanych kilka tygodni temu wsparć, czy też trend spadkowy trwający od marca uległ w październiku zakończeniu, podobnie jak stało się to rok temu oraz 2 lata temu. Przychylam się do pierwszej wersji, w której WIG20 po wzroście do okolic poziomu 1750?1800 odbije się od linii trendu spadkowego przechodzącej przez maksima z marca, lipca i września, a następnie wznowi trend spadkowy do strefy 1350?1450, wyznaczonej przez konsolidację z okresu wrzesień?listopad 1999 roku. Taki względnie pesymistyczny scenariusz musi być oparty na założeniach, po pierwsze, o kontynuacji rozpoczynającego się na świecie zwolnienia gospodarczego (piątkowe dane o 2,7-proc. dynamice PKB w III kw. w USA i wczorajszy PMI dla strefy euro potwierdzają jego trwanie) i, po drugie, o odległym terminie rozluźnienia polityki pieniężnej. Tymczasem rynek pieniężny w USA zaczyna już dyskontować pierwszą obniżkę stóp w marcu przyszłego roku. Gdyby to założenie miało się sprawdzić ? w co wątpię ? to oczywiście perspektywy rynków akcji wyglądałyby zdecydowanie lepiej. Niestety, na to jednak, by się przekonać, na ile wizja ?miękkiego lądowania? gospodarek zarówno w USA, jak i naszym kraju jest tylko pobożnym życzeniem, trzeba będzie poczekać jeszcze wiele miesięcy.