ING zwija bankowość inwestycyjną

Holenderska grupa ubezpieczeniowo-bankowa ING zleciła amerykańskiemu bankowi inwestycyjnemu Goldman Sachs, by zajął się sprzedażą bankowości inwestycyjnej prowadzonej przez ING w Stanach Zjednoczonych i włączeniem jej europejskiego banku inwestycyjnego do ogólnej struktury grupy.

Bez wątpienia oznacza to przyznanie się ING do niepowodzenia prób stworzenia bankowości inwestycyjnej na skalę światową. Ma być ona kontynuowana jedynie na wschodzących rynkach Azji, Europy Środkowej i Ameryki Łacińskiej. W tej sytuacji należy spodziewać się, że grupę opuści David Robins, prezes ING Barings. Decyzję o zrezygnowaniu z ambitnych planów rozbudowy bankowości inwestycyjnej ING podjęła pięć lat po kupieniu za 1 funta londyńskiego banku Barings i spłaceniu 860 mln funtów jego długów spowodowanych przez nieudane transakcje kontraktami terminowymi singapurskiego maklera Baringsa ? Nicka Leesona. Przed trzema laty ING zapłaciła 600 mln USD za nowojorskie biuro maklerskie Furman Selz, a na wiosnę tego roku za 127 mln funtów kupiła niewielką londyńską firmę maklerską Charterhouse Securities.Teraz jednak wygląda na to, że ING straciła już cierpliwość zarówno do niezadowalającego tempa ożywienia w tej branży, jak i wygórowanych żądań płacowych bankowców inwestycyjnych. Zdaniem analityków, zmiana strategii przez ING dowodzi, że na rynku nie ma miejsca dla firm o średniej wielkości. W tym roku bowiem w wyniku bezprecedensowej konsolidacji doszło do zasadniczych zmian strukturalnych w tej branży.Najpierw należący do Citigroup Salomon Smith Barney kupił bankowość inwestycyjną Schrodersa. Później Chase Manhattan kupił Flemingsa i J.P. Morgana. UBS kupił firmę maklerską Paine Webber dla swojego banku inwestycyjnego UBS Warburg, a Credit Suisse umocnił swą pozycję w tej branży kupując Donaldson, Lufkin & Jenrette.W ciągu zaledwie kilku miesięcy duże firmy stały się jeszcze większe. Rynek wyraźnie podzielił się na garstkę firm dysponujących przychodami na tyle wielkimi, by finansować z nich olbrzymią globalną infrastrukturę i na pewną liczbę firm niszowych, takich jak francuski Lazard, który specjalizuje się tylko w fuzjach i przejęciach i czyni to z powodzeniem.W tej sytuacji ING zrozumiała, że nie może sobie pozwolić na niesłychanie kosztowne przedsięwzięcia, konieczne do tego, by zmniejszyć dystans do gigantów bankowości inwestycyjnej. Nie ma też żadnej specjalizacji niszowej. Zatrudnia ponad 9 tysięcy osób na całym świecie, zajmujących się wszystkimi głównymi dziedzinami bankowości inwestycyjnej ? fuzjami i przejęciami, handlem akcjami i papierami o stałym oprocentowaniu. Ta pozycja zawieszenia między największymi i niszowymi uczestnikami rynku stawała się dla ING coraz bardziej niewygodna.W nowej strukturze zamierza nadal rozwijać niszową i dochodową działalność na emerging markets Azji, Europy Środkowej i Ameryki Łacińskiej. Jednocześnie chce włączyć europejskie operacje ING Barings do ogólnej struktury banku w nadziei na znaczne oszczędności. Niewykluczone więc, że zniknie nazwa Barings, od ponad 200 lat jeden z czołowych znaków firmowych londyńskiego City.ING będzie też próbowała sprzedać swoje interesy w Stanach Zjednoczonych. Wprawdzie nie brakuje rywali chcących umocnić pozycję na Wall Street, ale Holendrzy mogą mieć kłopoty z uzyskaniem takiej ceny, jaką inni dostawali na początku roku. Przy obecnej dekoniunkturze branża przeżywa bowiem kłopoty, a prognozy zysków banków inwestycyjnych spadają.

J.B.?Financial Times?