Proces ciągnie się od 1998 r. i może potrwać jeszcze 18 miesięcy
Firma Billa Gatesa złożyła w sądzie wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, w której sędzia Thomas Penfield Jackson już raz wydał wyrok, nakazując podział Microsoft, na dwie części.Rok temu w listopadzie sędzia Jakcson w porozumieniu z Departamentem Sprawiedliwości doszedł do wniosku, że Microsoft wykorzystywał swoją monopolistyczną pozycję producenta systemów operacyjnych, aby łamiąc zasady wolnej konkurencji wchodzić na inne rynki. W czasie rozpoczynającej się właśnie kolejnej fazy procesu amerykański Sąd Apelacyjny dla okręgu Columbia musi zadecydować, czy producent oprogramowania złamał zasady rynkowe i wykorzystywał Windows do torowania drogi wyszukiwarce, kompatybilnej jedynie z tym systemem.Prawnicy Microsoft będą starali się przekonać Sąd Apelacyjny, że sprawa powinna zostać skierowana ponownie do sądu niższej instancji, bowiem prokurator źle zastosował wykładnię prawa antymonpolowego.Ich zdaniem, Departament Sprawiedliwości nie udowodnił, że Microsoft brał aktywny udział w procesach, mających doprowadzić do wykluczenia konkurencj, a promocja, w której Internet Explorer przeciwstawiono Netscapowi, była całkowicie legalna. Jeśli udowodnią, że Netscape nie został wykluczony z rynku, szala zwycięstwa może przechylić się na stronę Microsoftu.Główny argument ma tu stanowić przykład wcześniejszego modelu Explorera, działającego pod Windows '98, który istniał na rynku równolegle z kilkoma innymi wyszukiwarkami. Obok zarzutów nietrzymania się raz obranego kierunku oskarżenia prawnicy Microsoft kwestionują także prawomocność bezprecedensowego wyroku, nakazującego podział firmy wbrew jej woli. Taki przypadek ? podkreślają ? nie zdarzył się jak do tej pory.Termin, z upływem którego amerykański rząd musi ustosunkować się do złożonego wczoraj 150-stronicowego dokumentu, mija 12 stycznia. Rozprawa połączona z ustnymi wystąpieniami obu stron została wyznaczona na 26?27 lutego 2001 r. Nie oznacza to, że zapadnie wtedy ostateczny wyrok. Sprawa może trafić do Sądu Najwyższego, który wprawdzie nie ma obowiązku jej rozpatrzyć, ale zdarza się, że przystaje na to w przypadkach szczególnie istotnych. Może mu to zająć od 6 do 18 miesięcy.
urszula zielińska ?Financial Times?