Warset ruszył i ?chodzi?. Prawie wszyscy są zadowoleni ? nie nastąpiło załamanie aktywności uczestników rynku, nie doszło do poważniejszych incydentów, tych parę drobiazgów zaś, do których można zaliczyć szatkowanie transakcji, zanik obrotów na części spółek w trakcie drugiego fixingu czy słynne zlecenie na rynku kontraktów terminowych, w którym pomylono cenę z ilością, to naprawdę niewiele, jak na tak złożone przedsięwzięcie. Niektórzy jednak twierdzą, że jeszcze wszystko przed nami.Rzeczywiście, wydaje się, że inwestorzy jeszcze nie w pełni poznali wszystkie możliwości nowego systemu, a przecież czeka nas jeszcze bardzo interesująca innowacja w postaci nowych typów zleceń. Nie chodzi mi tylko o możliwości techniczne, ale także (a może przede wszystkim), o te związane z taktyką i strategią gry rynkowej. Intensywne prace w tej materii już jednak trwają, co widać m.in. po dość nietypowych sygnałach (nietransakcyjnych) płynących poprzez system notowań. Także wizyty na internetowych listach dyskusyjnych dostarczają dowodów, że inwestorzy zastanawiają się, w jaki sposób zmiany w systemie obrotu i organizacji notowań wpłyną na zachowanie się rynku i jakie będą efekty tych zmian w różnych sytuacjach. Mówiąc krótko ? wszyscy aktywni gracze zdają sobie sprawę, że Warset to poważne zmiany na rynku, i to nie tylko w płaszczyźnie technicznej.Nowy system to również wyzwanie dla graczy, którzy w swej taktyce posługują się różnego rodzaju metodami manipulacji rynkiem lub opinią innych inwestorów. Tu również następują i będą następować istotne zmiany. Metody te ewoluują od zupełnie archaicznych technik rozsiewania pogłosek, ?pewnych? informacji i opinii typu ?duzi będą kupować akcje spółki X? w giełdowych korytarzach (tych starych) i biurach maklerskich w kierunku działań znacznie bardziej subtelnych.Możliwości wywierania wrażenia na innych inwestorach są obecnie o wiele większe niż poprzednio. Dodatkowo część z nich można stosować bez realnego angażowania pieniędzy. Również wprowadzenie dwóch fixingów poszerza repertuar tricków. Tak więc poza stosowanym poprzednio demonstrowaniem popytu na przykład poprzez składanie dużych zleceń kupna na fixing (a jeszcze lepiej na dogrywkę), dochodzi teraz ?robienie? odpowiedniej atmosfery w fazie przed otwarciem. Jest to naprawdę bardzo dogodne rozwiązanie. Nic nie kosztuje i wydaje się, że stosujący je ?inwestor? jest praktycznie bezkarny. Może składać zlecenia powodując powstanie dowolnego trendu kursu teoretycznego danego papieru, a nawet wpływać na wartość indeksów. Bezkarność polega w tym przypadku nie tylko na tym, że manipulującemu nie grożą żadne konsekwencje finansowe ze strony rynku ? w tej fazie nie zawiera się przecież transakcji, a każde zlecenie można w odpowiednim momencie wycofać, ale też dlatego, że niezwykle trudno byłoby udowodnić, iż działanie tego typu miało na celu manipulowanie kursem. Tak więc ta bardzo istotna innowacja, mająca służyć ?rozjaśnianiu? obrazu rynku dzięki publikowaniu kursu teoretycznego i jego zmian (wraz z teoretycznym wolumenem) oraz testowaniu wpływu zleceń inwestora na rynek okazała się wręcz idealnym narzędziem dla manipulantów lub kawalarzy. Jeśli ktoś potrzebuje uzasadnienia tej tezy, to podaję kilka przykładów z sesji 23 listopada. Teoretyczny kurs Tonsilu przed godziną 10 był wyższy o 14,15% od kursu odniesienia, na fixingu zaś był o 8% niższy; kurs teoretyczny Murawskiego był wyższy o 47%, na fixingu zaś był niższy o 0,8%; 17-proc. zwyżka Lety przed otwarciem zamieniła się w 14,5-proc. spadek. Można tę listę kontynuować. Czy więc rzeczywiście można zgodzić się z wiceprezesem GPW Piotrem Szeligą, że jest to raczej niespodzianka niż manipulacja i że trzeba się do tego przyzwyczaić (?Rzeczpospolita? z 22 XI br.)? Jak uczy doświadczenie, zawsze znajdzie się ktoś, kto da się nabrać i zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał znaleźć ?jelenia?. Czemu więc nie wprowadzić prostego mechanizmu dyscyplinującego inwestorów i zabezpieczającego przed ewidentnymi próbami manipulacji, a przynajmniej dezorientacji jednych uczestników rynku przez innych?Wysłuchiwanie pozamerytorycznych argumentów o tym, że wprowadzono takie lub inne rozwiązanie, bo funkcjonuje ono we Francji, staje się coraz bardziej denerwujące. Ciekawe, jak w tej sytuacji zachowa się KPWiG? Wydaje się, że przewiduje ona zwiększoną ilość pracy, skoro kupuje francuski (a jakiż by inny?!) system nadzoru rynku, służący analizowaniu i automatycznemu wychwytywaniu prób manipulacji. Interesujące, czy obejmuje on również działania manipulantów grzebiących przy kursach teoretycznych. Pewnie koncentruje się na sprawach poważniejszych. Pewnie słusznie. Pozostają bowiem jeszcze takie kwestie, jak np. robienie wrażenia na pierwszym fixingu i wykorzystywanie go na drugim, czy ?zwykłe? (choć zapewne udoskonalone) manipulowanie kursami.
ROMAN PRZASNYSKI