Kirk Kerkorian kontra prezes DaimlerChryslera
W swojej długiej karierze finansisty amerykański miliarder Kirk Kerkorianprzeżył już wiele wzlotów i upadków. Jednak jeszcze nigdy nie stracił tak dużo,jak w przypadku inwestycji w akcje DaimlerChrysler. To było chyba głównąprzyczyną złożenia przez niego w sądzie stanu Delaware pozwu przeciwkokierownictwu tego koncernu, w którym suma odszkodowań sięga 9 mld USD.
Tym razem ten krzepki 83-latek (codziennie przynajmniej godzinę gra w tenisa) postawił wszystko na jedną kartę. Jako trzeci pod względem udziałów akcjonariusz tego powstałego w listopadzie 1998 r. w wyniku fuzji Daimler-Benza i Chryslera koncernu (poprzez swoją spółkę inwestycyjną Tracinda Corp. posiada pakiet 4% jego walorów) oskarżył prezesa Jürgena Schremppa oraz dwóch członków zarządu o oszukanie akcjonariuszy i sprowadzenie kwitnącego niegdyś Chryslera do roli niewiele znaczącej spółki-córki. Z tego też powodu domaga się unieważnienia fuzji i przywrócenia Chryslerowi niezależności.Urodzony w 1917 r. w kalifornijskim mieście Fresno w rodzinie emigrantów z Armenii Kerkorian w dzieciństwie nie miał zbyt wiele szczęścia. W latach wielkiego kryzysu jego rodzina przeniosła się do Los Angeles. Z powodu dość trudnego charakteru regularnie zmieniał szkoły i w efekcie edukację zakończył w ósmej klasie. Pracował jako robotnik portowy, próbował sił w boksie (był m.in. amatorskim mistrzem strefy Pacyfiku w wadze półciężkiej, jednak po przejściu na zawodowstwo nie odnosił sukcesów), aż wreszcie zakochał się w lotnictwie.Po ukończeniu przyspieszonego kursu uzyskał licencję pilota. Był tak dobry, że wkrótce został instruktorem w amerykańskiej armii. W czasie II wojny światowej dostarczał brytyjskiej Royal Air Force produkowane w Kanadzie samoloty Mosquito (do Kerkoriana należał ówczesny rekord przelotu; liczącą 2,2 tys. mil trasę Montreal-Labrador-Grenlandia-Szkocja pokonał w 7 godzin i 9 minut). Za każdy lot dostawał tysiąc USD.Po wojnie odkupił za bezcen od amerykańskiej armii kilka maszyn DC-3 i założył własną firmę transportową Trans International Airlines, przemianowaną następnie na TransAmerica. Dzięki niej zarobił pierwsze 100 mln USD. Wprowadził ją nawet na giełdę w 1965 r. (cena emisyjna akcji 9,75 USD), a w rok później sprzedał, gdy walory kosztowały 32 USD. W tym czasie był już stałym bywalcem Las Vegas. Grał ostro, kilkakrotnie zdarzało się, że po jednej nocy spędzonej w kasynie wychodził bogatszy o 50?80 tys.USD. Tutaj poznał też swoją pierwszą żonę ? tancerkę w jednym z lokali (obecnie ma już trzecią żonę).Jednak naprawdę głośno zrobiło się o Kerkorianie dopiero wtedy, gdy w 1970 r. w pokerowym stylu przejął hollywoodzką wytwórnię filmową Metro-Goldwyn-Mayer. Po kilku latach sprzedał ją firmie Turner Broadcasting Systems, by w 1987 r. odkupić ją za 500 mln USD. W 1990 r. sprzedał ją ponownie (ale już za 1,3 mld USD) włoskiemu przedsiębiorcy Giancarlo Parettiemu. Ten wkrótce zbankrutował i MGM trafiła w ręce francuskiej grupy bankowej Credit Lyonnais, od której odkupił ją w 1996 r. Kirk Kerkorian.Podobną w stylu rozgrywkę przeprowadził z Chryslerem. W 1990 r., kiedy ten motoryzacyjny koncern stał u progu bankructwa, przejął 14,1% jego akcji, płacąc śmieszną cenę 12 USD za walor. Jego wsparcie ułatwiło jednak firmie z Detroit wyjście z dołka. Kolejny wist wykonał pięć lat później. Podczas nieobecności prezesa koncernu Roberta Eatona (otwierał wtedy autoshow w Nowym Jorku) próbował przy pomocy swojej spółki Tracinda Corp. przejąć Chryslera. Oferował 55 USD za akcję (40% powyżej ceny rynkowej), co dawało wartość transakcji na poziomie 22,8 mld USD. Co ciekawe, jego ofertę popierał były prezes tej firmy Lee Iacocca.
W.K.?Handelsblatt? ?Financial Times Deutschland?