Rynki zagraniczne
Ponure nastroje inwestorów oświetliła w ostatnim tygodniu iskierka nadziei, że Mikołaj przyniesie piękny prezent posiadaczom akcji na święta Bożego Narodzenia. Najważniejsze rynki akcji na świecie rosły. Najpokaźniejsze zyski zanotowały spółki high-tech. Indeks Nasdaq Composite zyskał 6%.
Stany ZjednoczoneOd ubiegłego czwartku, kiedy zostało osiągnięte lokalne dno, Nasdaq Composite kontynuuje marsz ku górze. Po dwóch świecach doji, formacji, przypominającej wyglądem młot, we wtorek została ukształtowana świeca o długim białym korpusie. Wtorkowa sesja doprowadziła do ustanowienia historycznego rekordu pod względem wielkości wzrostu w ujęciu bezwzględnym (274 pkt.), jak i względnym (10,5%). Rozpoczęta fala wzrostowa jest prawdopodobnie początkiem odreagowywania jesiennych spadków. Od końca sierpnia Nasdaq stracił 35% wartości. Od chwili wyborów prezydenckich 7 listopada, przecena walorów wchodzących w skład indeksu wyniosła 1/5. Silne wyprzedanie rynku, dywergencje na wielu wskaźnikach, dojście do poziomu wsparcia (okolice 2 650 pkt.), osiągnięcie minimalnego zakresu spadku po wybiciu z formacji podwójnego szczytu (czerwiec-wrzesień br.) z punktu widzenia analizy technicznej są najistotniejszymi czynnikami poprawy koniunktury na giełdzie zaawansowanych technologii.Z czynników pozatechnicznych na pierwszy plan wysuwa się rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich w stanie Floryda. Po zmaganiach na salach sądowych rację przyznano przedstawicielom kandydata republikańskiego. Wyrok nie jest jeszcze ostateczny, gdyż procedura odwoławcza nie została jeszcze wyczerpana do końca. Politolodzy wskazują zgodnie, że istnieje jedynie znikome prawdopodobieństwo, że prezydentem zostanie kandydat demokratów.Innym istotnym czynnikiem, stymulującym zachowanie rynków akcji, była wypowiedź A. Greenspana, wskazująca, że podejście Fed do kwestii stóp procentowych staje się neutralne z możliwością obniżki ich poziomu w 2001 roku. Potwierdzeniem słów przewodniczącego będzie oficjalne stanowisko, zajęte przez FOMC na posiedzeniu w dniu 19 grudnia br. Polityka kontrolowanego spowolniania gospodarki zdaje egzamin. W ocenie analityków, obniżka nie powinna być znaczna i przekroczyć 50 pkt. bazowych do połowy 2001 roku, przy czym zakres tej obniżki będzie osiągnięty dwoma decyzjami ? wiosenną i wczesnoletnią. Wpływ oczekiwań rynku co do wysokości stóp procentowych na notowania akcji będzie przez dłuższy czas wyznaczać koniunkturę. Obniżka stóp procentowych zmniejszy koszt kredytu dla korporacji amerykańskich, ale także koszt kredytu dla gospodarstw domowych. Zwiększy to zdolności obsługi istniejących już kredytów oraz da impuls zaciąganiu nowych, które mogą zostać przeznaczone na inwestycje giełdowe.Ze strony korporacji oczekiwania co do obniżki stóp procentowych mają istotne znaczenie ze względu na poziom zysków. A inwestorzy są bardzo wrażliwi na wielkość generowanych przez korporacje publiczne dochodów (ściślej mówiąc, są wrażliwi na poziom prognozowanych zysków). W ostatnich tygodniach trwał spektakl rewizji prognoz finansowych przez spółki oraz obniżania rekomendacji przez analityków. W gronie firm, które nieprzyjemnie zaskoczyły inwestorów, znalazły się tak uznane spółki, jak Dell, Apple, Motorola. W dodatku analitycy zdegradowali rating Microsoftu (Goldman Sachs). Z drugiej jednak strony menedżerowie optymistycznie kreślą przyszłość lidera sprzętu dla telefonii komórkowej Nokii czy giganta w zakresie infrastruktury sieciowej Cisco (nazywanego w Ameryce gorilla Cisco). Wrażliwość inwestorów na pogorszenie prognoz bierze się stąd, że rewizje ogłaszają największe pod względem kapitalizacji, mające największy wpływ na kreowanie koniunktury w sektorze IT. Najbliższe dni będą upływały pod znakiem publikacji prognoz kolejnych liderów w swoich segmentach (m.in. Ciena, Adobe Systems, Verity, Oracle).Nie należy jednak zapominać, że ze zmianami prognoz nie jest tak źle, jak wynikałoby z analiz publikowanych na rynku polskim. Firstniedawno poinformował, że w trzecim kwartale tego roku 283 spółki z indeksu S&P 500 zanotowały lepsze zyski niż oczekiwane przez rynek, natomiast 62 korporacje uzyskały gorsze wyniki niż oczekiwane przez rynek. Thomas Galvin, analityk Credit Suisse First Boston, wskazał, że na 136 spółek, które opublikowały prognozy za okres październik?grudzień br., 59 zapowiedziało uzyskanie słabszych zysków niż prognozowane.Inna sprawa, że trwające tzw. miękkie lądowanie gospodarki amerykańskiej nie sprzyja dynamicznemu powiększaniu poziomu zysków. Chłodzeniu procesów, zachodzących w gospodarce, towarzyszy zmiana szacunków, dotyczących zysków korporacji. Na początku grudnia analitycy MLPF&S ujawnili że EPS spółek tworzących indeks S&P 500 wzrośnie w 2001 roku o 8%, zamiast przepowiadanych 10% w poprzednim raporcie. Jeszcze wyraźniejsze będzie osłabienie dynamiki zysków firm z Nasdaq (wzrost 15% zamiast 22%). Podobną dynamikę mają odnotować spółki z mniej ryzykownych niż high-tech sektorów: energetycznego i medycznego. Spadek dynamiki zysków, który nawet w razie poluźnienia polityki monetarnej będzie trwał do czerwca 2001 roku, stanowi w moim przekonaniu najpoważniejsze zagrożenie trwałości fali wzrostowej. Wątpliwe, żeby skala wzrostów przybrała charakter podobny do hossy jesień 1999 ? wiosna 2000. W tej chwili maksymalny zakres wzrostów na koniec 2001 roku określiłbym na 3500?4000 pkt. dla Nasdaqa oraz 11 500?12 000 pkt. dla DJIA.Wielu inwestorów oczekuje tzw. efektu stycznia. Wprawdzie zjawisko to jest powszechnie uznane przez teoretyków i praktyków rynków equities, mierzone dwumiesięczną stopą zwrotu (grudzień+styczeń) nie ma tak korzystnego wpływu na portfele inwestorów. Trzy czynniki sugerują ostrożność w ferowaniu opinii o zdecydowanych wzrostach, związanych z tzw. efektem stycznia. Po pierwsze, niepokojąco wygląda fakt napływu środków do funduszy rynku pieniężnego. W listopadzie zostały one zasilone kwotą 41 mld USD, natomiast w październiku kwotą 26 mld USD. Może to świadczyć o mniejszym powodzeniu funduszy akcyjnych, choć danych takich do tej pory ICI nie opublikowała. W latach 1998-1999 pod koniec roku występowało zjawisko realokacji środków z funduszy rynku pieniężnego do funduszy akcyjnych oraz zmniejszanie strumienia napływu środków do funduszy rynku pieniężnego w porównaniu z wrześniem i październikiem.Po drugie, dezorientujący charakter co do tzw. efektu stycznia, jak i fali wzrostowej w dłuższym terminie ma ostatnio przeprowadzona ankieta Investors Intelligence. 55% respondentów opowiedziało się za wzrostami, natomiast 30% za spadkami. Taka proporcja jest charakterystyczna dla tworzenia lokalnego szczytu, a nie minimum. Na pocieszenie warto zaznaczyć jednak, że wskaźniki sentymentu w ostatnim czasie dają mylne sygnały. Po trzecie wreszcie, do początku stycznia mogą trwać próby podważania wyroków sądowych przez gremia demokratyczne, chyba że wcześniej kandydat demokratów dobrowolnie wycofa się z wyścigu do Białego Domu. Działania te mogą opóźnić wystąpienie tzw. efektu stycznia.W najbliższej perspektywie możliwe jest ponowne testowanie poziomu wsparcia przez Nasdaq Composite na wysokości 2600??2650 pkt. Potem jednak spodziewałbym się ponownego zwiększenia aktywności byków, które może nastąpić po ogłoszeniu 15 grudnia br. wyników o stopie inflacji. Pierwszą barierą powstrzymującą stronę popytową wydaje się strefa 3100?3150 pkt., gdzie znajdują się średnioterminowa linia oporu (od września br.) oraz SK-50. W dalszej perspektywie kolejną linią oporu jest poziom 3500?3550 pkt., który wyznaczają górne cienie lokalnego maksimum z października i listopada, SK-200 oraz linia sygnalne wspomnianej formacji podwójnego szczytu. Dla średniej przemysłowej najbliższy poziom wsparcia znajduje się na wysokości 10 350?? 10 400 pkt., natomiast poziom oporu na wysokości 11 000 pkt. Indeks rynku szerokiego S&P 500 znajduje się w bezpośrednim pobliżu bariery oporu (1380?1390 pkt.), którego pokonanie umożliwi wzrost do 1415 pkt. W razie fiaska tego testu spodziewać się należy powrotu do poziomu 1300 pkt.JaponiaNie powiodła się próba pokonania przez Nikkei barier podażowych na poziomie 15 100?15 200 pkt. Spadająca gwiazda z 6 listopada dała jednoznaczny sygnał nadchodzącej korekty. Wygląda na to, że indeks będzie ponownie zmagał się z kilkuletnią strefą wsparcia (14 200?14 300 pkt.). W przypadku czynników fundamentalnych rynek japoński boryka się z negatywnymi sygnałami związanymi z niestabilnością gabinetu rządowego premiera Yoshiro Mori, obawami, związanymi z możliwością absorpcji japońskiego eksportu przez tracący tempo wzrostu rynek amerykański oraz obniżeniem ratingu kredytowego NTT przez Standard and Poor's. Oliwy do ognia dolała ostatnia wypowiedź Naboyuki Nakahara, członka BoJ, który wyraził obawy, że w połowie 2001 roku gospodarka japońska może wkroczyć w okres recesji.Zyski japońskich korporacji rosną w imponującym tempie. W trzecim kwartale wzrost wyniósł 59% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego. Mimo to wiele japońskich keiretsu wymaga uzdrowienia. Przykładem spółki, która wpadła w kłopoty, jest sieć handlowa Daiei, która, by uniknąć bankructwa, prowadzi negocjacje z bankami w celu uzyskania kredytu restrukturyzacyjnego w kwocie 5 mld USD.
MARCIN T. KUCHCIAK