Skarb Państwa odwołał we wtorek pięciu członków zarządu PZU, nie powołując nikogo na ich miejsce. Może to spowodować znaczne perturbacje prawno-finansowe w zarządzaniu największym towarzystwem ubezpieczeniowym w Polsce.Uchwałę w sprawie odwołania zarządu PZU podjęło we wtorek nad ranem NWZA. Uchwała przeszła, mimo protestów Eureko i BIG-BG, posiadających 30% akcji PZU oraz pracowników, którzy zarejestrowali na walne ponad 200 tys. walorów.W wyniku uchwały w zarządzie PZU pozostał jedynie Marcin Moskalewicz. Pozostawienie jednego członka zarządu PZU jest sprzeczne ze statutem PZU. Skład zarządu wymaga pilnego uzupełnienia do co najmniej 3 osób, gdyż w spółce nie ma prokurentów i pojawia się problem niedostatecznej reprezentacji na zewnątrz (np. na walnych NFI).Kolejnym problemem są płatności, jakie na bieżąco musi realizować spółka. Niejednokrotnie idą one w miliony dolarów. Z informacji uzyskanych przez PARKIET wynika, że M. Moskalewicz przeprowadza intensywne konsultacje z dyrektorami poszczególnych pionów PZU, jak ten problem rozwiązać. Pozostaje także problem zakresu kompetencji osób ze średniego szczebla kierowniczego i niewykluczone że największe płatności nie będą realizowane. Problem PZU mogłaby rozwiązać nowa rada nadzorcza spółki, którą także wybrało NWZA. Do momentu zamknięcia tego wydania gazety rada, zdominowana przez przedstawicieli SP, nie powołała jednak nowych członków zarządu PZU.Według Ernsta Jansena, dyrektora wykonawczego Eureko, od tej chwili SP bierze pełną odpowiedzialność za sytuację w PZU. Zapowiedział on również poinformowanie o zaistniałych wydarzeniach Komisji Europejskiej i wystąpienie o odszkodowanie od SP za straty, jakie konsorcjum poniosło i poniesie w związku z utratą kontroli nad inwestycją w PZU (szacuje się je na 0,2-2 mld zł).
T.B.