Z Jarosławem Baucem, ministrem finansów, rozmawiają Marek Siudaj i Anna Garwolińska

Wszyscy się spodziewają, że wzrost deficytu ekonomicznego z 1,6% do 1,8% PKB opóźni obniżkę stóp procentowych. Kiedy, Pana zdaniem, można się jej spodziewać?W stosunku do wykonania w roku 2000 obniżka deficytu jest tego samego rzędu co w pierwotnym projekcie budżetu, a więc o 0,9% PKB. To jest podstawowa miara, jaką będzie się kierować RPP. Deficyt jest jednak rzeczywiście wyższy niż w przedstawionym wcześniej projekcie budżetu. To również Rada będzie brała pod uwagę. Spodziewam się w tym roku niższych stóp procentowych, ale przyznaję, że przyjęty wcześniej kalendarz może ulec opóźnieniu. W skali całego roku nie będzie to jednak miało znaczenia.W pierwotnym projekcie budżetu założono obniżkę stóp o 250 pkt. bazowych w ciągu całego roku. Jaka jest obecnie, po autopoprawce, prognoza rządu?Nie zmieniliśmy swojej prognozy.Dłuższy okres obowiązywania obecnych stóp nominalnych przy spadającej inflacji oznacza dalszy wzrost stóp realnych, a co za tym idzie ? dalsze spowolnienie wzrostu gospodarczego. Jakie są prognozy resortu co do wzrostu PKB w I i II kwartale 2001 r.?Tempo wzrostu gospodarczego będzie rosło z kwartału na kwartał, ale silniejsze odbicie będziemy obserwować w II połowie roku. I i II kwartał będą jeszcze pod wpływem tendencji, które zarysowały się w II półroczu ubiegłego roku. Dlatego wzrost będzie takiego rzędu, jaki obserwowaliśmy w III i IV kwartale 2000 r.Nie obawia się Pan, że I i II kwartał tego roku może być gorszy niż III kwartał roku ubiegłego właśnie z powodu wyższych stóp realnych?Będziemy mieć, nie występujące w roku 2000, impulsy natury popytowej. Przypomnę, że inflacja w I połowie roku 2000 rosła, co ograniczało realne dochody. Tym razem inflacja będzie spadać na rzecz wzmocnienia realnych dochodów. Będzie więc to czynnik kompensujący.Decyzja o wniesieniu autopoprawki zbiegła się ze sprzedażą przez resort obligacji amerykańskich, zabezpieczających spłaty obligacji Brady?ego, za kwotę 438,9 mln USD. Wprawdzie nie jest to niespodzianką, gdyż było to zapisane w projekcie budżetu, jednak czy był to właściwy moment? RPP odebrała to jako działanie proinflacyjne, zwiększające podaż pieniądza.Moment był wybrany optymalnie zważywszy na oczekiwane osłabianie się dolara, tuż po decyzji o obniżce stóp proc. w Ameryce. Jednak w tej chwili, z punktu widzenia prawa, nie ma innej możliwości jak zamienienie tych środków w NBP na złote, i o tym Rada powinna wiedzieć, ponieważ NBP jest stroną porozumienia, które nie przewiduje możliwości deponowania środków z tego typu operacji na rachunku dewizowym. Jest on dostępny tylko dla środków pochodzących z prywatyzacji. O tej decyzji NBP był poinformowany wcześniej. Na rachunku mogłaby się znaleźć jedynie połowa wspomnianej kwoty, gdyż był to czysty dochód z odsetek. Nie rozumiem więc, skąd ta wrzawa, gdyż problem z definicji jest zredukowany o połowę, a z prawnego punktu widzenia nie można było tej operacji przeprowadzić inaczej.Rząd deklarował uruchomienie bardzo szerokich działań antyinflacyjnych. Tymczasem skończyło się na uwolnieniu handlu paliwami ze Wschodem. Jakie były jeszcze inne działania antyinflacyjne rządu?Działania skończyły się szybką dezinflacją. W lipcu inflacja wynosiła 11,6% a na koniec ub.r. będzie to 8,7%. Działania ocenia się po efektach.Tę dezinflację większość ekonomistów tłumaczy jednak bardzo restrykcyjną polityką pieniężną, a nie działaniami rządu.Nie mówię, że polityka pieniężna nie odgrywała tu roli, ale w II połowie 1999 r. i w I połowie 2000 r. też była ona restrykcyjna, a impulsy inflacyjne pochodziły z innych kierunków. Wtedy winą za wzrost inflacji obarczany był rząd, a teraz nagrodę za obniżenie inflacji przyznaje się RPP. Trochę umiaru!Czy jednak operacja zwiększenia deficytu ekonomicznego wpłynie na wzrost kosztów fiskalnych z powodu przesunięcia obniżki stóp procentowych?Nie będzie ona nic kosztować, a nawet koszty fiskalne będą niższe, gdyż deficyt budżetu państwa, a więc i potrzeby pożyczkowe, został obniżony o 1,2 mld zł. Z tego tytułu nie wyemitujemy dodatkowych papierów.Wpływy z prywatyzacji mają wynosić 18 mld zł. Czy nie obawia się Pan że nie uda się tego zrealizować, ze względu chociażby na problemy wokół PZU? Tutaj nic się nie zmieniło. Analizowaliśmy też plan prywatyzacji, który po dwóch miesiącach od złożenia budżetu wydaje się jeszcze bardziej realistyczny. Zaawansowanie projektów pozwala nam sądzić, że będzie on zrealizowany.Co ma przynieść największy dochód?Następna transza prywatyzacji TP SA.Czy nie obawia się Pan, że będzie Pan oceniany jako minister, który uległ naciskom politycznym i nie utrzymał restrykcyjnej polityki fiskalnej.Dochody z UMTS nie posłużyły na sfinansowanie jakiegokolwiek nowego wydatku w stosunku do założeń budżetowych. Wręcz przeciwnie, wydatki łącznie zostały ograniczone tak jak deficyt budżetowy, a więc o około 1,2 mld zł. Te środki poszły tylko na uzupełnienie częściowego ubytku dochodów wywołanego nowymi prognozami co do wzrostu gospodarczego. Dziękujemy za rozmowęWywiad nie autoryzowany