?Zawiódł nadzór właścicielski? ? w taki sposób tłumaczy przejęcie kontroli nad ważną węgierską spółką petrochemiczną Borsodchem, przez Gazprom i jego sojuszników, szwajcarski bank inwestycyjny Credit Suisse First Boston.O początkach manewrów Gazpromu w celu przejęcia Borsodchem informowaliśmy na łamach PARKIETU parę miesięcy temu. Spółka ta jest m.in. producentem etylenu i z tego powodu jest strategicznym ogniwem węgierskiego przemysłu petrochemicznego. Przed nadzwyczajnym zebraniem akcjonariuszy, jakie odbyło się 24 stycznia 2001 r., jej zarząd i doradcy byli pełni optymizmu, że uda się zachować niezależność. Stało się jednak inaczej ? Gazprom, wspomagany przez swój podmiot zależny ? Milford Holding oraz spółki Sibur, MDM Bank, CE Oil and Gas, CIB Bank i Vienna Capital Partners, obsadził swoimi ludźmi pięć miejsc w zarządzie Borsodchem i trzy ? w radzie nadzorczej.Batalia ta obfitowała w ostre spięcia. Wspomniany Milford Holding, spółka zarejestrowana w Dublinie, znienacka oznajmił, że ma 24,6% akcji Borsodchem 7 września 2000 r., a dopiero 20 września ujawnił, że działa w imieniu Gazpromu. 22 listopada władze węgierskie wezwały do ujawnienia posiadanych pakietów akcji Borsodchem przez wszystkich akcjonariuszy, ale np. związany z Gazpromem bank MDM przypomniał sobie, że ma 8,5% akcji tej spółki dopiero 9 stycznia 2001 r. Do sojuszników Gazpromu dołączył też jeden z banków węgierskich, który odkupił cały pakiet akcji Borsodchem od Milford Holding ? jak wyjaśnia CSFB ? po to, aby uniknąć anulowania praw do głosu z owych akcji.Jedną z pierwszych decyzji nowego zarządu Borsodchem było anulowanie opcji na sprzedaż 15-proc. pakietu akcji innej węgierskiej spółki petrochemicznej ? TVK, o którą w ogóle (a nie o sam Borsodchem), jak twierdzą analitycy, wojna toczy się między grupą Gazpromu a grupą MOL. TVK jest tak ważny nie tylko dlatego, że jest jednym z największych odbiorców produktów naftowych MOL i kluczowym dostawcą etylenu dla Borsodchem, ale przede wszystkim dlatego, że dysponuje ogólnokrajowym systemem rurociągów do transportu etylenu.Wszystkie te spółki mają nawzajem pakiety swoich akcji. MOL ma 39,2% akcji TVK. Borsodchem od maja ubiegłego roku wykupywał akcje TVK i doszedł do 29,9%, w wyniku czego pod koniec sierpnia Borsodchem i MOL oznajmiły, że przejmują wspólnie kontrolę nad zarządem TVK. Na szczęście, we wrześniu MOL odkupił jeszcze 7% akcji TVK od Borsodchem. Okazało się to zbawiennym posunięciem, bo gdy 26 października 2000 r. Gazprom proponował MOL, żeby TVK (i systemem rurociągów) rządzić razem, MOL odesłał go z kwitkiem.CSFB nie wchodzi w strategiczne skutki tej rozgrywki, zwraca natomiast uwagę, że z punktu widzenia rynków kapitałowych przegrali akcjonariusze mniejszościowi zarówno Borsodchem, jak i TVK, bo chociaż w toku przepychanki notowania tych papierów wzrosły, to ani Gazprom, ani MOL nie zostały zmuszone do ogłoszenia wezwania.Warto pamiętać, że Deutsche Bank, omawiając parę miesięcy temu działania tego giganta gazowego (a o czym się zapomina ? także finansowego), wyraził pewność, że tak Gazprom, jak i spółka naftowa Łukoil mają pakiety akcji PKN.

Gazprom unika audytuMoskiewski oddział renomowanej firmy audytorskiej Deloitte & Touche poinformował, że nie jest w stanie przeprowadzić niezależnego badania w Gazpromie, ponieważ firma nie reaguje na jego starania. Na wniosek mniejszościowych akcjonariuszy tego największego na świecie producenta gazu, reprezentowanych przez członka zarządu Borysa Fiodorowa, audytor miał zbadać niektóre operacje finansowe Gazpromu oraz z jego powiązania z Itera Holding, który jest drugim co do wielkości dostawcą gazu w Rosji. Ł.K.

Mariusz Kukliński(Londyn)