- Nie wypowiadałem się i nie wypowiadam na ten temat - ucina Pilch. - Generalnie jestem zwolennikiem tego, by tego typu procedury były utajnione. Tej poufności należy dochowywać. Chyba że ktoś dobrowolnie chce poinformować o kandydowaniu - twierdzi Pilch. Dodaje, że gdyby kiedykolwiek chciał przejść do innej firmy, najpierw dowiedziałby się o tym obecny pracodawca.
W trwającym do dziś konkursie na szefa miedziowego KGHM pewnym kandydatem ma być Mirosław Krutin, prezes chemicznego przedsiębiorstwa PCC Rokita. Sam zainteresowany odmawia rozmowy na ten temat.
Swego czasu pojawiły się także spekulacje, że KGHM chciałby też pokierować Jacek Krawiec. Menedżer zdementował te pogłoski dopiero po ustąpieniu z funkcji prezesa Actionu. Wcześniej unikał komentarzy. Oficjalnym powodem rezygnacji Krawca z kierowania Actionem jest zmiana planów zawodowych. Wczoraj nie udało nam się z nim porozmawiać, ale wcześniej twierdził, że ma wiele ciekawych propozycji pracy.
W wygodniejszej sytuacji są menedżerowie niższego niż zarząd szczebla. Wojciech Włodarczyk, będąc senior ekspertem w departamencie doradztwa biznesowego firmy DGA, wystartował w konkursie na członka zarządu Operatora Logistycznego Paliw Płynnych. - Oczywiście, poinformowałem mojego bezpośredniego przełożonego o tym, że mam zamiar ubiegać się o tę posadę i spotkało się to z jego zrozumieniem. Gdy już się okazało, że wejdę do władz OLPP, to było to raczej powodem do gratulowania, niż rwania włosów z głowy - mówi Włodarczyk.
Ważne są zasady
Część rozmówców bez podawania nazwisk przyznaje, że "przecieki" towarzyszące konkursom są dla nich wyjątkowo niekorzystne. Chociażby dlatego, że za daną osobą ciągnie się później zła fama: kogoś, kto przegrał rywalizację. Nikt jednak nawet poza protokołem nie chce odpowiedzieć, czy chodzi również o to, że zdarzają się pr- Sądzę, że osoby, które zajmują kluczowe stanowiska i decydują się na wzięcie udziału w konkursie na stanowisko w innej instytucji, nie robią tego za plecami swoich pracodawców - twierdzi Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów. - Rynek obdarza je zaufaniem. Trudno uwierzyć, by ludzie tego formatu decydowali się na ryzykowanie konfliktu interesów - komentuje.