nie zachwyciła ekspertów
Eksperci z dystansem podchodzą do zapowiedzi władz Sbierbanku i wątpią, aby w najbliższym czasie spółka wchłonęła któryś z banków działających w naszym kraju lub regionie. - Spółka skupi się prawdopodobnie na segmencie korporacyjnym, czyli będzie pojawiać się w tych krajach, gdzie inwestują rosyjskie spółki - uważa w rozmowie z "Parkietem" Natalia Orłowa, główna ekonomistka banku Alfa. Jej zdaniem Sbierbank nie będzie w stanie na dużą skalę rozwijać od podstaw segmentu detalicznego.
Analitycy, z którymi rozmawialiśmy, nie wierzą zbytnio, aby rosyjski kredytodawca doprowadził do dużego przejęcia w naszym regionie. - W krajach Europy Środkowo-Wschodniej silną pozycję mają już duże europejskie instytucje i regionalne grupy, np. OTP. Sbierbank, jeśli będzie chciał uzyskać znaczący udział w rynku, będzie musiał rozmawiać o akwizycjach właśnie z nimi, a to z kolei nie będzie łatwe - zaznacza Leonid Slipczenko, analityk banku Uralsib. Specjalista przewiduje, że rosyjska spółka może w najbliższym czasie otwierać jedynie przedstawicielstwa na Europie Środkowej, ale na ewentualne zakupy będzie trzeba jeszcze długo poczekać.
Natomiast Andrzej Nowaczek z londyńskiego oddziału ING Bank zwraca uwagę na mglistość deklaracji zarządu Sbierbanku. - Plany, o jakich mówią menedżerowie banku, są jeszcze zbyt mało konkretne, aby mówić o wejściu Rosjan do Polski -- twierdzi Nowaczek. Zarówno przedstawiciele największego banku w Rosji, jak i eksperci twierdzą, że zmiana strategii spółki to efekt rotacji w zarządzie.
Kilka miesięcy temu stery w tej instytucji objął German Gref, były minister gospodarki oraz zaufany człowiek Władimira Putina. Od tej pory przedstawiciele zarządu podkreślają, że ich celem jest, aby Sbierbank był międzynarodową firmą i wchodził do pierwszej dziesiątki pożyczkodawców pod względem kapitalizacji. Obecnie wartość rynkowa rosyjskiego kredytodawcy wynosi 72 miliardy dolarów, co daje spółce miejsce w drugiej dziesiątce globalnego rankingu banków.