Ciekawych wniosków na temat perspektyw rynku akcji dostarcza obserwacja rocznej średniej kroczącej wartości WIG20. To jedno z najprostszych narzędzi analizy technicznej pozwala na spojrzenie na sytuację rynku w ujęciu długoterminowym, z dystansem wobec "szumu informacyjnego", z jakim mamy nieustannie do czynienia. Z jednej strony fakt, że WIG20 znajduje się już od grudnia ub. r. poniżej tej średniej, dobitnie potwierdza, że utrzymuje się długoterminowy trend spadkowy. Taka sytuacja była wyznacznikiem bessy zarówno w latach 2000-2002, jak i w drugiej połowie 1998 roku.

Warto też jednak spojrzeć na sytuację nie tylko pod względem najbardziej popularnego podejścia do średnich kroczących (polegającego na traktowaniu przebicia średniej jako sygnału kupna lub sprzedaży). Alternatywna metoda analizy polega na obserwacji kierunku, w jakim podąża roczna średnia. Na pierwszy rzut oka logiczne wydawałoby się, że moment, w którym roczna średnia dopiero zaczyna spadać, to świetna okazja do sprzedaży akcji lub nawet otwarcia krótkich pozycji (np. na rynku kontraktów terminowych). W praktyce jednak - zarówno na naszej giełdzie, jak i znacznie starszym rynku amerykańskim - sygnał taki w zdecydowanej większości przypadków okazywał się w przeszłości zdecydowanie spóźniony. Opóźnienie w stosunku do faktycznego momentu rozpoczęcia bessy było na ogół tak znaczne, że kierowanie się takim sygnałem przynosiłoby na dłuższą metę katastrofalne wyniki. Przetestowaliśmy na przykładzie S&P 500 strategię polegającą na otwieraniu krótkich pozycji w momencie, gdy roczna średnia zaczyna spadać, i zamykaniu ich, gdy średnia zaczyna rosnąć. W ciągu blisko 80 lat kapitał inwestowany zgodnie z takimi zasadami stopniałby o 75 proc.! Pod tym względem bessa w latach 2000-2002 należała do bardzo nielicznych wyjątków, kiedy taka strategia się sprawdzała. Historia daje więc znacznie większe szanse na to, że skoro roczna średnia spada już od połowy stycznia, to moment zakończenia bessy jest znacznie bliższy niż moment jej rozpoczęcia.

PARKIET