W najbliższy poniedziałek, niemal w ostatnim możliwym terminie, władze bydgoskiego producenta konstrukcji stalowych planują złożenie w Komisji Nadzoru Finansowego prospektu emisyjnego. Jak udało nam się ustalić, dotyczy on wyłącznie 4,48 mld akcji serii F, oferowanych udziałowcom FON-u, którzy 15 czerwca mieli na rachunkach prawa poboru (wtedy do emisji nie doszło, bo KNF odrzuciła prospekt). Cena emisyjna równa jest wartości nominalnej i wynosi 1 gr - wobec wczorajszej wyceny rynkowej 4 gr.
A co z "przyjaciółmi"?
Tymczasem 15 grudnia udziałowcy przegłosowali także emisję 4 mld akcji serii G (również sprzedawanych po 1 gr). Papiery mieli objąć w subskrybcji prywatnej pracownicy FON-u, grupa prywatnych inwestorów - ale przede wszystkim spółka Investment Friends (IF), należąca do Mariusza Patrowicza. To członek rady nadzorczej FON-u i "główny rozgrywający" w firmie. Po obu emisjach IF miał kontrolować ok. 1/3 kapitału FON-u. Teraz ani jeden akcjonariusz nie przekracza choćby 5-proc. progu. Do IF należy 8 mln (0,5 proc.) akcji FON-u.
Dlaczego prospekt nie uwzględnia emisji akcji serii G? - Słyszeliśmy mnóstwo negatywnych komentarzy na temat tej emisji: że to akcje dla grupy "kolesiów", którzy sprzedadzą je zaraz po dopuszczeniu do obrotu i uwłaszczą się na FON-ie - tłumaczy M. Patrowicz.
Bez wprowadzania do obrotu