Od wyraźnych spadków zaczęły się piątkowe notowania na giełdach nowojorskich. Gracze wystraszyli się, że kiepski raport kwar-
talny konglomeratu General Electric stanowi potwierdzenie przelewania się kryzysu na więcej branż amerykańskiej gospodarki.
Najmocniej oberwało się samemu GE. Papiery konglomeratu, wchodzące w skład średniej przemysłowej Dow Jones, taniały momentami nawet o 11 proc. Taka przecena przytrafiła się im ostatnio 20 lat temu, co najlepiej świadczy o doniosłości zdarzenia. Inwestorzy komentowali, że spadek zysku GE jest dla nich szokiem. Trzecia największa firma świata miała zarobić w ostatnim kwartale więcej niż rok temu, tymczasem jej zysk spadł o 12 proc. Jeszcze większą niespodzianką było obniżenie całorocznej prognozy zysku na akcję z 2,24 USD do 2,20-2,30 USD. Raport GE to jak dotąd największe rozczarowanie zaczętego niedawno sezonu raportów za I kwartał.
Do tego doszły też w piątek nie najlepsze wieści z gospodarki. Zaufanie konsumentów w USA znów się pogorszyło - indeks Reuters/University of Michigan spadł do 63,2 pkt, poziomu najniższego od 1982 r. Dodatkowo niepokojąco mocno wzrosły ceny w imporcie.
Po dwóch godzinach notowań główne indeksy na Wall Street traciły ponad 1 proc. Spadały wszystkie indeksy sektorowe S&P 500. W przecenie spółek finansowych "pomogły" m.in. fatalne prognozy dla kasy oszczędnościowo-kredytowej Washington Mutual. Taniały też akcje BlackRock, firmy zarządzającej aktywami. Aż 76-proc. przecena dotknęła niskokosztowego przewoźnika lotniczego Frontier Airlines, który złożył wniosek o ogłoszenie upadłości.