Piątkowa sesja na warszawskiej giełdzie, podobnie jak to miało miejsce na parkietach we Frankfurcie, Paryżu czy Nowym Jorku, została całkowicie zdominowana przez niekorzystne informacje płynące z General Electric.
Amerykański konglomerat poinformował, że jego kwartalny zysk wyniósł 43 ceny na akcję, podczas gdy rynkowy konsensus mówił o 51 centach. Ponadto spółka obniżyła prognozę zysków na 2008 rok do 2,20-2,30 USD na akcję, wobec oczekiwanych 2,43 USD.
Przypadek General Electric jest o tyle szczególny, że jest to nie tylko znana spółka, ale również spółka globalna, czyli amerykańska recesja powinna w mniejszym stopniu odbijać się na wynikach. Inwestorzy na wszystkich rynkach zareagowali na doniesienia z GE silną wyprzedażą akcji. Warszawska giełda nie była tu wyjątkiem. Indeks dużych spółek, najbardziej czuły na doniesienia z zagranicy, w piątek spadł aż o 3,22 proc., do 2892,63 pkt, kreśląc na wykresie długą czarną świecę.
Tak silna wyprzedaż akcji, oceniana przez pryzmat analizy technicznej, w sposób zdecydowany psuje nastroje, zapowiadając spadki w przyszłym tygodniu. Jednak z ostatecznymi wnioskami bezpieczniej wstrzymać się aż do momentu, gdy będą znane losy piątkowej sesji na Wall Street (w chwili powstawania tego komentarza indeks spadał ponad 1 proc.). Od połowy marca, gdy indeks S&P500 obronił wsparcie tworzone przez styczniowe minima, amerykańscy inwestorzy już wielokrotnie zaskakiwali brakiem zdecydowanej reakcji na niekorzystne doniesienia płynące z gospodarki USA. Jednocześnie reagowali na każdy korzystny impuls. Nawet gdy był on błahy. Nie można wykluczać, że ta wybiórczość inwestorów wciąż będzie miała miejsce. A ma to kluczowe znaczenie dla GPW. W dalszym ciągu bowiem trendy na światowych giełdach kreowane są na Wall Street.
Sytuacja na GPW w przyszłym tygodniu będzie przede wszystkim uzależniona do ostatecznej reakcji Wall Street na wyniki GE, jak również od innych wyników spływających z amerykańskich spółek. Na drugim planie natomiast znajdą się dane makroekonomiczne z USA i Polski, jakie będą wówczas seriami publikowane.