Cena miedzi na krótko przed zamknięciem piątkowych notowań była na poziomie podobnym jak przed tygodniem, ale w czasie minionych pięciu sesji wahania sięgały 200 USD na tonę, a więc ponad 2 proc.

W środę cena miedzi zbliżyła się o 70 USD, do 8800 USD, rekordu wszech czasów z maja 2006 r. Inwestorzy zareagowali w ten sposób na informacje z Chile, gdzie okazało się, że braki energii elektrycznej już wkrótce mogą być odczuwalne w przemyśle wydobywczym. Chile jest największym na świecie producentem miedzi i rozważa się tam możliwość racjonowania dostaw elektryczności do kopalń. Przyczyny tych kłopotów są dwie. Wysokie ceny gazu ziemnego zmusiły Chile do ograniczenia importu tego surowca z Argentyny, a długotrwała susza zmniejszyła możliwości produkcyjne elektrowni wodnych.

Do utrzymywania się ceny miedzi na poziomie zbliżonym do rekordu przyczyniają się też dwa inne czynniki. Jest to spadek kursu dolara o 6,3 proc. w tym roku do koszyka sześciu głównych walut oraz wciąż rosnący popyt Chin. W tym roku mogą one zwiększyć import rudy miedzi o 20 proc. Większość analityków spodziewa się, że w przyszłym tygodniu miedź nadal będzie drożała, ale wzrosty mogą być ograniczone możliwościami popytu po zwyżce ceny o 30 proc. w tym roku. Pod koniec piątkowych notowań tona miedzi z dostawą za trzy miesiące kosztowała w Londynie 8670 USD, o 40 USD więcej niż na zamknięciu dzień wcześniej. Na koniec minionego tygodnia kontrakty te kosztowały po 8670 USD za tonę.