"Dzisiejsza sesja była dość dziwna, ale bez wyrazu - do południa indeksy spadały, mimo, że cały świat rósł, a w drugiej części dnia mieliśmy ruch w górę. Przy tak niskich obrotach trudno też mówić o jakiejkolwiek trwałości trendu"- powiedział Mirosław Saj, analityk DM DnB Nord.
Zdaniem Saja, większość inwestorów stoi z boku i czeka na rozwój sytuacji. Tym bardziej, że dotychczas opublikowane wyniki amerykańskich spółek za I kw. nie napawają optymizmem.
"Przytłaczają nas jakieś informacje ze świata, dane makro, które tak naprawdę nie mają przełożenia na krajowy rynek. Atmosfera jest ciężka i nie widać na razie mocniejszych impulsów. Jest kłopot, bo w ogóle nie ma popytu"- ocenił analityk.
Saj zaznaczył, że na rynku brakuje zarówno popytu jak i podaży. Rodzima giełda ma także problem z kapitałem w związku z bardzo dużym odpływem środków z funduszy inwestycyjnych. Głównym dowodzącym będą zatem rodzime OFE.
"Na giełdzie od kilku dni utrzymuje się marazm, a aktywność inwestorów jest na tyle niska, że trudno wyciągnąć wnioski co do możliwego przebiegu kolejnych sesji"- powiedział analityk.