Z jednej strony dekoniunktura na rynkach akcji, z drugiej - zwiększone trudności z dostępem do kredytu. Zarządy spółek giełdowych nie mają łatwego zadania przy ustalaniu polityki dywidendowej za 2007 r. Zupełnie różną postawę przyjęli w tej sytuacji Czesi i Węgrzy.
Aż 58,7 mld koron (8,07 mld zł) ma trafić w tym roku w postaci dywidend w ręce akcjonariuszy trzynastu najbardziej płynnych firm na praskim parkiecie. Spółki z warszawskiej GPW wypłacą zapewne nie więcej niż dwukrotność tej kwoty (również duża szansa na rekord), mimo że kapitalizacja naszej giełdy wynosi 202 mld USD, podczas gdy czeskiej - 77 mld USD.
Lideruje CEZ
W minionym roku podmioty, których notowania odbywają się w systemie SPAD, oddały udziałowcom 44 mld koron (6,05 mld zł) ze swego zysku. Wówczas jednak, u szczytów hossy, inwestorzy nie potrzebowali dodatkowych zachęt do kupowania. Dziś ukłon w ich stronę wykonać zamierza dziewięć z trzynastu firm. Największą dywidendę wypłaci podmiot kontrolowany przez państwo - obecny także na GPW koncern energetyczny CEZ. Będzie to prawdopodobnie ponad 23 mld koron, czyli około 3,26 mld zł. W przeliczeniu na akcję najbardziej hojni są dwaj inni czescy potentaci: Philip Morris CR i Telefonica O2 CR. Z wypłaty dywidendy zrezygnowały w ogóle trzy spółki, które swojego czasu myślały o debiucie na GPW: AAA Auto, Central European Media Enterprises i ECM oraz kontrolowany przez PKN Orlen Unipetrol.
Różne powody rezygnacji